Rozdział 7

. . . Mam zamiar dostać to, czego pragnę . . .

. . . Za wszelką cenę . . .

. . . Jej ciało i dusza . . .

. . . Będą moje . . .

. . . Na wieki . . .

Promienie wstającego słońca przebijały się do białego pokoju szpitalnego, w którym spoczywała przemęczona Yoshina. Więdnące kwiaty puszczały na wolność swoje płatki, które opadały na blat stoliczka. Wszystko wydawało się żyć własnym, powolnym życiem, ale jedna osoba nie mogła dłużej czekać. Wstrzymywał się przez siedem lat i nie miał zamiaru ani chwili dłużej. Czuł, że powinien rozpocząć swój plan, brać to, na co zasługiwał z kontraktu. Był wściekły sam na siebie. Chcąc uzyskać z ciała i duszy blondynki jak najwięcej emocji, zapomniał o powodzie tej całej szopki. To udawanie grzecznego chłopczyka niemiłosiernie go męczyła. 
Demon siedząc na wolnym krześle, spoglądał w postać śpiącej Yoshiny, która niewinnie oddychała przez otwartą buzię. Dobrze pamiętał cały kontrakt, choć zapewne licealistka nic z tego nie mogła sobie przypomnieć.Tak to już bywało. Naczynie nigdy nie mogło pamiętać co najmniej połowy umowy, tak było po prostu wygodniej. 
- Póki jest słaba, mam szansę nią zawładnąć - syknął, marszcząc brwi i zagryzł dolną wargę, opierając brodę o rękę. Znał procedurę i sposób opętania ciała, ale nie miał bladego pojęcia jak się za to zabrać. Ta słodka idiotka była zbyt nieprzewidywalna. Za każdym razem, kiedy był pewien zwycięstwa, ta w jakiś sposób trzeźwiała i odpychała go na bezpieczną odległość. Właściwie, to z tego powodu zrezygnował z dalszych starań, jakby chciał ją do siebie przekonać, ale ta nadal tylko tworzy po między nimi mur. Wiedziała, że to demon i nie miała zamiaru zmieniać tego faktu, gdyż w jej sercu było miejsce wyłącznie na tego jedynego Lena.
- A gdyby tak... - pomyślał z mrocznym spojrzeniem, które nie wróżyło niczego dobrego. - Zapomniała o nim? Gdyby wysłać ją na dłuuugi czas do innego świata, w którym pozna inną miłość? - syknął z szatańskim uśmiechem. To był plan doskonały. Ten zaś złamałby jej serce, a ten z łatwością zawładnąłby dziewczyny ciałem, ale to trwałoby zbyt długo. Ryu nie mógł już więcej czekać.
- Nie, zrobię to teraz - wstał z siedzenia podchodząc do przebudzającej się Minakai.
- Gdzie ja...? - spytała z przymrużonymi oczami na pochylającego się do niej demona, który musnął ją w czoło.
- Śpij - szepnął, a blondynka czując okrutny ból na brzuchu wytrzeszczyła oczy. Wszystko działo się tak nagle. Zdążyła tylko jęknąć z przerażenia zanim demon spłonął w czarnym dymie, a jej ciało pochłonęło go w całości. Kurczowo zacisnęła pięści chwytając kawałki pościeli łóżka,  i podciągając je do góry, zacisnęła zgrzytając zębami. Ból rozdzierał ją od środka, coś ją raniło, coś potwornego zaczynało krążyć w jej żyłach, narządach i całym ciele.
- Aaa!!! - wrzeszcząc ukazywała jak silny ból rozpierał ją całą, a do środka weszła para lekarzy i natychmiast chwyciło dziewczynę za kończyny, aby nie zrobiła sobie krzywdy. - Puuuszczaaajjjj! - warczała z wściekłym spojrzeniem. Jej oczy były zamglone, a źrenice nienormalnie powiększone. Nachodziły powoli na biało, zmieniając swa barwę w czystą czerwień.
- Spokojnie moja kochana, nie walcz, to mniej będzie bolało - grzmiące echo demona zaczynało gnieździć się w jej głowie, a ta z przerażeniem uroniła kilka łez nie czując rąk. Miała wrażenie, że zaczyna odpływać, że wszystko staje się w jej oczach drugoplanowe, jakby zaczynała być wyłącznie obserwatorem.
- Ja... nie chcę...
- Nie kłam. Spójrz na nich. Na ich zakłamaną troskę o ciebie.
- Nie sa zakłamane.
- Nie prawda. Niby czemu mają się martwić, skoro cię nie znają? To ich praca, nic poza tym. Przejrzyj na oczy. Oni, wszyscy cię oszukują spoglądając w twoje oczy. Ja taki nie jestem. Nie okłamuję cię. Czy kiedyś to zrobiłem?
- Nie... nie wiem... nie...
- No właśnie, nie zrobiłem tego. Jestem dobrej woli, spełniam twoje marzenia, dbam o ciebie.
- Dbasz? - wyszeptała tym razem czując, że wyłącznie może obserwować, widzieć przez swoje oczy tak samo jak jej demon, który namawiając ją, rozkoszował się jej napływającymi uczuciami.
- Właśnie tak... - syknął zadowalająco, a blondynka przymknęła oczy ukazując ich nowe oblicze. Ciało opadło bezwładnie na łóżko, a lekarz zbliżył twarz chcąc sprawdzić puls, gdy to powieki dziewczyny energicznie się uniosły ukazując szyderczą czerwień.
- Gdzie z tą mordą? - syczący głos wydobył się z ust dziewczyny, a kocie oczyska z szyderczym śmiechem spoglądały na przerażenie mężczyzny. - No co? Niemowa? - roześmiany chwycił lekarza za gardło i z całej siły ścisnął, miażdżąc mu błyskawicznie kręgi. - Teraz twoja kolej - powiedział podnosząc się chwiejnym ruchem z łózka, gdy tylko odrzucił na bok martwe ciało mężczyzny. Czuł te rozmaite emocje przepełniające jego demoniczną duszę. Był tak szczęśliwy i podniecony, że miał ochotę zabić. Pragnął widoku krwi i tego zabawnego spojrzenia błagającego o litość. I tym razem mógł je dostrzec, kiedy podszedł do kobiety podpierającej ścianę.
- Oj przestań. Śmierć, to najlepszy dar - syknął z zawadiackim spojrzeniem. - Jakim może cię obdarować demon - zmarszczył cwanie brwi i pochwycił w swoje drobne dłonie krzesło.
- Błagam, nie rób tego Yoshina. Nie jesteś złym człowiekiem! - krzyknęła, a demon w ostatniej chwili powstrzymał się od zabójczego ciosu, spoglądając pytająco na kobietę. - Ty... jesteś dobra.
- Dobre! - roześmiany huknął lekarkę, która z ledwością jeszcze dyszała na podłodze. - Głupia, nic nie rozumiesz - syknął kucając koło jej przerażonej twarzy. - Yoshina nie jest aniołkiem, a ja nie jestem Yoshiną - dodał z szerokim uśmiechem i ukręcił kobiecie kark. Podniósł się czując znaczniejszą wygodę w ruchach i leniwie rozciągając swoje mięśnie, wyszedł z sali rozpaczliwie krzycząc.
- Pomocy! Jakiś mężczyzna zabił lekarzy! - krzyczał z niewinnym głosikiem, a służba lekarska wbiegła do środka z piskiem. Ten zaś wykorzystując zamieszanie, skierował się do wyjścia, napotykając przed windą lustro, w którym mógł się przyjrzeć.
- Jaki słodki pyszczek - syknął wycierając policzek na którym widniała stróżka krwi, kiedy to ciecz tryskała z głowy kobiety. - Ale w takich ubraniach nie mogę nigdzie iść - westchnął zrezygnowanie, rozglądając się po okolicy i podwędzając ciuchy innej dziewczynie, przebrał się w toalecie, bawiąc się od razu okrągłościami blondynki.
Zaspokojony obydwoma rzeczami, wyszedł na miasto kierując uśmiech prosto do nieba. Wziął głęboki wdech dawno nie czując bezbarwnej świeżości powietrza i skierował się w głąb miasta.
- Jaki obrzydliwy dzień - syknął z zadowoleniem na twarzy, spoglądając na ulicznych ludzi. - Co za tępe istoty nie mające bladego pojęcia o czym kol wiek - prychnął na samą myśl o technologi. Dziwił się, ze w ogóle mają czelność tak to wszystko nazywać. Nie dorastali innym istotą do pięt w tych sprawach. Ale cóż, każdy żyje we własnym świecie z własnymi prawami, a jedna z nich mówiła wyraźnie, że nie wolno uświadamiać ludziom o swoim zacofaniu i głupocie podczas niszczenia świata przez własne lenistwo.
- Witaj maleńka - nagle jakiś mężczyzna stanął na przeciwko dziewczyny, nie pozwalając mu na dalsze kontynuowanie wycieczki. Demon nie zadowolony z tego faktu spojrzał zabójczo na faceta, który nadal nic sobie z tego nie robił.
- Usuń mi się z drogi - powiedział marszcząc groźnie brwi. Póki co miał jeszcze bardzo dobry humor, co wnioskować można było po jego grzecznym zwrocie do czarnowłosego zboczeńca.
- Nie zrobię tego. Masz śliczne szkła kontaktowe. Jesteś jedną z tych Otaku? - spytał odgarniając blondynce włosy do tyłu, aby przyjrzeć się badawczo skroni.
- Chciałbyś - syknął z kpiącą miną, przymykając oczy i lekkim kopniakiem w jego krocze, poczekał aż mężczyzna uklęknie z bólu. - Debilu - dodał stąpając po nim na drugą stronę. - Byłem grzeczny, ale każdy ma swoją cierpliwość - zerknął przez ramię na leżącego adoratora. - Nawet demon.

Pełnia dzisiejszej nocy nieubłaganie zaczynała się zbliżać, a Ryu z szyderczym zadowoleniem oblizał zakrwawioną dłoń od zabawy w weterynarza w pobliskim lesie.
- Przestań... - rozpaczliwy głos Yoshiny zaczął bombardować jego duszę. - Przestań je zabijać!
- Cicho! Ja ich nie zabijam. Pomagam dostać się na ten lepszy świat.
- Kłamca! Nie pozwolę tobie skrzywdzić kogoś jeszcze! - ciało dziewczyny zaczęło samoistnie sprzeciwiać się woli demona, który z niezadowoleniem na twarzy próbował opanować sytuację.
- Sama krzywdzisz wszystkich do koła siebie!
- Nie prawda!
- Więc spójrz! Przypomnij sobie ile to razy rodzina i przyjaciele płakali z twojego powodu - syknął czując chwilowe załamanie ducha Minakai. - Przyznaj się do swoich błędów, idiotko.
- Nie, kłamiesz...
- Sama mówiłaś, że nigdy nie kłamię. Dobrze wiesz, że znam cię lepiej od kogo kol wiek. Jesteśmy połączeni przez kontrakt. Nic nie umknie mojej uwadze. Cierpiąc, sprawiasz ból innym, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Nie wygłupiaj się i obserwuj.
- Nie! Jesteś moim demonem i masz mnie słuchać!
- Czy ty wiesz, co oznacza słowo demon? - roześmiany oparł się o pień jednego z drzew i powoli osunął się na ziemię, czując utracone siły. Dziewczyna nadal nie dawała za wygraną. Od samego początku walczyła, gdy tylko zaatakował lekarzy, ale była wtedy zbyt słaba. Teraz nabrała sił, gdy on sam kontrolując ciało stracił ich bardzo wiele.
- Istniejemy by rozprzestrzeniać cierpienie i smutek. Zagłębiamy ludzkość w ciemności i doprowadzamy do ich zagłady, powiększając swoją własną rasę.
- Przecież wiem! Myślisz, że jestem taka głupia? Ja... taka nie jestem! Wiem więcej niż myślisz. Może i ty znasz mnie lepiej, ale ja również wiem coś, o czym ty nie masz zielonego pojęcia.
- Co?! - zaskoczony z niedowierzaniem spojrzał w nieokreślony punkt przed sobą, jakby wyczuł obecność Yoshiny poza jej ciałem. To było niemożliwe, przecież ona nie mogła, on sam był czystym demonem bez emocji. Nie mogła zauważyć niczego bez jego pomocy, niczego, a zwłaszcza u niego.
- Zdziwiony?
- Nie.
- Więc przerażony?
- Nie znam takiego słowa.
- To zaraz poznasz, bo wcale nie jesteś demonem. Jesteś zbyt miły! Zbyt łagodny i cwany aby zrobić mi krzywdę. Nie mógłbyś...
- Mylisz się! - warknął złowieszczo szczerząc kły.
- Więc udowodnij, zabij mnie.
- Jesteś mi potrzebna.
- Do czego? Do niszczenia nudy, która odczuwasz z braku jakichkolwiek uczuć? Przyznaj się, jako demon, masz uczucia.
- Zamilcz! - wrzasnął czując jak dziewczyna wytrąca go z równowagi i wracając do rzeczywistości, oddał dziewczynie kontrolę, przygniatając ją silnym uściskiem do pnia drzewa. - Nic nie wiesz - spojrzał w jej puste oczy.
- Wiedząc mniej, wiem więcej - odpowiedziała z uśmiechem i zasnęła z wycieńczenia.
- Nierozumiem, co to za dziewczyna?

3 komentarze:

  1. "- Błagam, nie rób tego Ryu. Nie jesteś złym człowiekiem! - krzyknęła, a demon w ostatniej chwili powstrzymał się od zabójczego ciosu, spoglądając pytająco na kobietę. - Ty... jesteś dobra.
    - Dobre! - roześmiany huknął lekarkę, która z ledwością jeszcze dyszała na podłodze. - Głupia, nic nie rozumiesz - syknął kucając koło jej przerażonej twarzy. - Ryu nie jest aniołkiem, a ja nie jestem Ryu - dodał z szerokim uśmiechem i ukręcił kobiecie kark."

    Chyba ci się tutaj pomyliło, bo po kontekście napisane tutaj "Ryu" powinno być "Yoshina"

    Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że ten demon to niezły zbok. :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzialik fajny.; )
    I życzę szybkiego powrotu do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń