Rozdział 6

Sobota dla wielu osób powinna wyglądać słonecznie, a upał nakazywać im wskakiwać błyskawicznie do lodowatej wody. Niestety, połowa mieszkańców czuła wielkie rozczarowanie spoglądając w okna, za którymi padał deszcz. Dla Yoshiny była to cudowna pora, gdyż uwielbiała to zjawisko. Nie wiadomo dlaczego, ale potrafiła wpatrywać się w opadające krople na szybach mieszkania z wyraźnym uśmiechem na twarzy. Czuła niesłychaną ulgę na sercu, jakby deszcz zmywał z niej wszystkie smutki i zmartwienia. Jednak Ryu jakąś się do tego nie uśmiechał. Spoglądał znudzony na kanapie przełączając programy, kiedy blondynka nadal wzdychała do okna.
- Ej, sweet love, nie słyszę telewizora - sprecyzował zachowanie dziewczyny, napotykając jej groźne spojrzenie. - Nie patrz tak. Mówię tylko prawdę - wzruszył ramionami, skupiając uwagę na telewizorze.
- Daruj sobie, ale nudzę się równie mocno jak ty - burknęła stukając palcami o parapet.
- Czyli masz ochotę na przygodę? - spojrzał z iskrą w oczach na dziewczynę, pojawiając się obok niej i z silnym uściskiem, podniósł pod sam sufit. - Mój koleżka, o którym niedawno mówiłem zabawia się miło ze swoim naczyniem. Może powinienem pójść w jego ślady? - spytał dotykając piersi brązowookiej.
- Puszczaj zboczeńcu! - warknęła wściekle i z nadpływająca siłą, odrzuciła od siebie demona. - Jak widzisz, nauczyłam się korzystać trochę z twoich mocy.
- Nieźle, ale ciągle znam więcej sztuczek - syknął czując wyraźniejsze emocje Yoshiny, które go jeszcze bardziej pobudzały. - Wszystkie się godziły. Jedna nawet zrobiła To przed zawarciem kontraktu - wstał, powoli podchodząc do dziewczyny.
- Przestań zboczeńcu! Nie będę tobie posłuszna! Masz mnie zostawić! - krzyknęła, a czerwonowłosy zastygł z niedowierzaniem. Chwilę stał nieruchomo spoglądając na Yoshinę, kiedy gwałtownie chwycił ją za szyję i boleśnie przygniótł do ściany.
- Nigdy, nie mów, do demona, w ten, sposób - wysyczał niebezpiecznie, a po dziewczynie przeszły okrutne ciarki. Miała wrażenie, że przed sobą zobaczyła samego diabła, jak te przerażające oczyska w swych koszmarach.  
- Kiepsko znosimy sprzeciw - dodał, odrywając rękę od blondynki i błyskawicznie wyparował.
- Co to... - ześlizgnęła się na podłogę. - Było? - wybełkotała zdezorientowana. Jeszcze nigdy nie widziała w nim takiego zachowania, zachowania prawdziwego demona. Teraz była pewna, że oszukiwał ją, zwodził wyuczonymi odruchami i wypowiedziami.
- Czy to była twarz demona? Jeśli tak to... - zadrżała widząc jak coś schowało się za fotelem. Przełknęła głośno ślinę zaglądając za siedzenie i niespodziewanie wylądowała na ziemi.
- Yoshina! - Słońce wyglądała na bardziej podekscytowaną  niż zazwyczaj, a jej policzki oblewał wyrazisty róż. - Yoshina! Trala la! Yoshinka minka! - bujając się z niesłyszalnym rytmem podśpiewywała, siedząc na dziewczynie, aż tu nagle do pokoju zaglądnęła babcia blondynki.
- Czemu leżysz na ziemi? - spytała ze zdziwieniem na wnuczkę, która dziwnie poruszała rękoma. - Wstań, bo się jeszcze przeziębisz - westchnęła z delikatnym uśmiechem, siadając na fotelu. - Zadzwoń do koleżanki, wyjdźcie gdzieś razem - zaproponowała, obserwując dziwnie zachowująca się blondynkę, która turlała się po ziemi. - Co ty wyprawiasz?
- Puszczaj Słonce! Babcia tu jest! - krzyknęłam do duszy, ale ta mnie nie słuchała. Myślałam, że porządnie się uderzyła w głowę, dopóki mi nie chuchnęła prosto w nos. O boże! Jak wali! Co ona piła?! To nie było normalne!
- Yoshinka ma śmieszną minkę! - a ta nadal mnie nie słuchając, siłowała się ze mną na podłodze. To musiało wyglądać komicznie, a co najmniej dziwacznie z punktu widzenia babci.
- Puszczaj, bo jeszcze pomyśli, że jestem chora psychicznie! - odepchnęłam duszę, energicznie wstając na równe nogi. - To... ja się do niej przejdę - powiedziałam z głupkowatym uśmieszkiem i czym prędzej wyszłam z mieszkania zakładając na głowę kaptur. Od zawsze nie przepadałam za parasolkami, za często zbliżały mnie do piorunów. Tak, piorunów.
- Huh... było blisko - odetchnęłam z niewiarygodną ulgą, chowając się pod jednym z drzew.
- Zbyt blisko.
- Ła! - pisnęłam odskakując w bok na widok Ryu, którego przecież nie było obok mnie!
- Coś się stało? - spytał jakby nie wiedział, o co chodzi. Rany... jak mnie irytuje jego oszukana głupota! 
- Nie, nic, a nic - pokiwałam głową z głupkowatym akcentem. Coś zaczynam nadużywać tego słowa, no nie? Zauważyliście? Tak? Bo ja wcale.
- Będziesz tak moknąć, czy zrobisz coś ciekawego? - spytał doprowadzając mnie do jeszcze większej irytacji.
- Nie - odpowiedziałam odchodząc i jak na złość wpadłam w kałużę, ale nie stopą, nieeeeee. Musiałam potknąć się o maciupeńki kamyczek i zaryć cała w kałużę!!! 
A ten z czego się ryje?! Jestem cała mokra! Zimno mi! Niech przestanie się ze mnie śmiać! JA TU OSZALEJĘ! Jestem otoczona dziwnymi duszami! Co za okropieństwo! Wszyscy muszą się ze mnie nabijać!
- Ach ta moja słodka idiotka - pokiwał przecząco głową z przymkniętymi oczyma i pomógł mi wstać, bez mojej zgody! - Zabiorę cię do knajpy odwiedzanej przez demony. Pamiętaj, musisz zachowywać się jak jeden z nich - mrugnął do mnie okiem, klepiąc po mokrej głowie. Czego niby oczekiwał? Ja? Udawać demona? Ja nawet nie umiem dobrze kłamać ani żartować! Ja nawet się jąkam!

Pomimo moich zastrzeżeń i niechęci, Ryu zaprowadził mnie do... jakiejś rudery? Przecież to opuszczona knajpa! Jeśli myśli, że tam wejdę, do grubo się myli! Tam jest pełno pająków i w ogóle! Ja nienawidzę pająków! 

Podeszliśmy do wejścia, a na drzwiach przed moimi oczyma zawisnął włochaty olbrzym! Z piskiem podskoczyłam rzucając się w ramiona rozbawionego demona. 
Tak, temu to się podobało, nie ma co. W końcu raz w życiu, sama wskoczyłam mu w ramiona.
- Grać możesz dopiero jak wejdziemy - roześmiany z kpiącą miną postawił mnie na ziemi, wycierając dłonie w chusteczkę jakbym była jakimś śmieciem! Co za wstrętny typ! 
- Ale przecież tutaj niczego nie ma - rozglądnęłam się po opustoszałej ulicy z pozamykanymi budynkami, które od kilku lat nie były otwierane.
- Gdyby ludzie mogli widzieć wszystko, to co duchy i rozmawiać z nimi bez problematycznie, to jaka byłaby z tego zabawa? - spytał z tym niebezpiecznym błyskiem w oczach, a ja tylko przełknęłam głośno ślinę. Co tym razem miał zamiar zrobić? - Najpierw musisz ubrać to - wyciągnął z kieszeni spodni bikini, które kupowaliśmy jakiś czas temu! Co za bydlak! On tylko czekał na tą okazję! Ten demon coraz bardziej mnie przeraża! 
 - Chcąc udawać demoniczną kobietę, musisz ją przypominać. Włóż ten strój - podał mi materiał, a ja wzięłam go z oburzoną miną. 
- Żartujesz sobie, co nie? - podniosłam brwi do góry, a ten bez słowa oczekiwał aż się przebiorę. Matko jedyna. Nie ma mowy! Nie będę pokazywała swojego ciała innym demonom! Co sobie pomyśli... właśnie kto? Przecież nikt tego nie zobaczy! O matko! Pomocy! 
- No dalej, nie będę czekał w nieskończoność - prychnął rozbawiony, a wokół mnie pojawiła się kotara. Byłam wściekła, ale ta ciekawość życia demona zbyt mocno mnie ciekawiło, abym nie skusiła się na ten mały wybryk. A co mi tam? Przecież nikt nie będzie tego widział. Tylko nieznane demony, a one takie szaleństwa lubią, prawda? Powiedzcie, że tak!
- Skończyłaś?
Kończyłam zawiązywać ostatnie sznureczki w bikini, kiedy niespodziewanie Ryu zniszczył kotary, a ból rozprzestrzenił się po moim ciele. Poznawałam ten nieprzyjemny, ale szybko zanikający ból. Zanim się zorientowałam, moje ciało spoczywało bezwładnie na mokrej ziemi w stroju kąpielowym, który był również na mnie. Ale jakim sposobem?! Przecież miało odzwierciedlać mój chara... no tak, wszystko jasne. Celowo mnie zawstydził i wprowadził w stan seksownej kobiety, aby strój pozostał na swoim miejscu. 
- Chodźmy - machnął specyficznie dłonią, a przed moimi oczyma ukazała się... zaludniona demonami knajpa, do której co chwilę wchodziły jakieś nowe istoty. Z wrażenia nie byłam wstanie skarcić Yukiry za wyciągnięcie mnie z ciała, bo ten widok był bajeczny. Dobrze zbudowany ochroniarz stał przed wejściem odganiając uporczywe demony. Jasne światła lamp rozświetlało środek budynku nie pozwalając dostrzec, co znajdowało się wewnątrz. Zastanawiałam się jak tam wejdziemy, ale jak zauważyłam, Ryu był bardzo popularny w tych okolicach. Każdy przechodzący demon, a zwłaszcza kobiety, witały go z szerokim uśmieszkiem. Czułam się nieco zgorszona, a zwłaszcza, iż jakiś dupek klepnął mnie w tyłek!
- Młody, ona jest na dzisiejszy dzień moja - spojrzał zwycięsko na istotę ciemności i obejmując mnie nisko w talii, zaprowadził do środka.
- Jesteś tu popularny - stwierdziłam widząc jego rozbawioną minę. Tak, był z tego powodu bardzo dumny. Ja tam nic fajnego w tym nie widziałam, ale dziwił mnie ten widok demonów zbierających się w takich knajpach. Było tu... niesamowicie pięknie. Kolorowo i żywo, a towarzystwo bawiło się o niebo lepiej od naszej ludzkiej rasy. Całkowicie tu nie pasowałam. Ja nawet na szkolnych imprezach bywałam sztywna i podtrzymywałam ściany, aby się nie zawaliły! A co dopiero tutaj?!?!
 - Kiedy będziesz miała tyle lat co ja i straszliwie nudne naczynia, to również będziesz popularna w takich okolicach - odpowiedział siadając ze mną przy pustym stoliku, gdzie stały butelki z rozmaitymi trunkami. Tak, wszyscy przychodzili tu się nawalić. 
- Życie demona jest zaskakujące. Wiele macie takich knajp? - spytałam. To doprawdy niespodziewany obrót spraw. Na religii uczono nas o aniołach i demonach, a to wszystko wokół mnie znacząco się różniło.
- Nie powinnaś tyle myśleć. Tutejsze demony uwielbiają czytać w myślach pozostałym. Z mety cię wyczują, więc przestań zastanawiać się nad takimi sprawami i... - szepnął biorąc do dłoni moją brodę, delikatnie przysuwając do siebie. Nie mogłam się oprzeć, jego spojrzenie zbyt mocno mnie przyciągało. Skąd miałam to wiedzieć? Czyli jednak tematy religijne były ich słabą stroną. Wiedziałam jak z nimi walczyć, to już duży plus.
Dedukowałam w swojej głowie, kiedy to usłyszałam roześmianego Ryu.
- Zajmij się w końcu mną - dodał, gdy kilka kobiet przysiadło się do nas. Były piękne, spore cycki wypływały im z fascynujących strojów. Były one nie do opisania. Takie piękno z nich biło. Bujne, zdrowe jak u wyszykowanych modelek włosy, błyszczały w świetle lamp. Kolory miały rozmaite, czarne, niebieskie, zielone, białe jak moje, a także tęczowe. Właśnie tak. Do nas przysiadły się trzy z nich.
- Kogo do nas przyprowadziłeś, Ryu? - spytała czarnowłosa z bujnymi lokami, które opadały na jej ciemną karnację. Na sobie miała coś w stylu kwiecistego kimona. Wyrazisty makijaż powiększał optycznie jej czerwone oczy, które przybierały również zielonkawą barwę. Umięśnione nogi błyszczały od nadmiaru kremu, a szczuplutkie dłonie powoli dobierały się do ramion czerwonowłosego demona. On jest mój! Moment, czemu to powiedziałam? Czemu Ryu tak na mnie patrzy? O nie! Wszystko usłyszał! Ja się zabiję!
- Chcesz żebyśmy były zazdrosne? - spytała kolejna, zielonowłosa kobieta z krótkimi włosami do barków. Była równie piękna jak poprzednia, ale o nieco drobniejszej sylwetce i znacznie mniej obwitym biustem. Była bardziej stworzona do roli niewinnej dziewczynki, którą zawsze trzeba ratować z opresji. Jednak jej wyzywający strój mówił co innego. Brązowa skóra okrywała jej biust i starannie nogi. Luźniejsze pasma zwisały z tyłu przypominając ogony. Na jej ciele wydawało mi się, iż widziałam stosunkowo małe łuski. Teraz zauważyłam, że byłam podobnie ubrana jak ona tylko że... nieco biedniej.
- Młoda nie wygląda na demona - syknęła z bystrym spojrzeniem niebiesko włosa piękność, która w swych ustach trzymała fajkę. Ubrana była w szkolny mundurek, a długaśne warkocze opadały na jej niesamowite uda. Gdybym miała wybierać po między tą trójką, to ta zdecydowanie by wygrała, a zwłaszcza, że przez te wystające rogi za uszu najbardziej przypominała tą mroczną istotę. Mogłam wyczuć jej przerażającą aurę, ten przerażający błysk w kocich oczach. Straszne!
- Masz dobre oko, Shayen - uśmiechnął się opierając o mnie rękę i niebezpiecznie przysunął moją osobę do siebie. Fuj! On mnie obejmował! Ohyda! - Świeżutka kobiecina z moich szeregów.
- Hm...? Dlaczego ja nie zostałam stworzona dzięki twojej pomocy? - jęknęła rozczarowanym głosem zielonowłosa, pomagając przyjaciółce w masażu mężczyzny, co za playboy!.
- Wszyscy mi to mówią - odpowiedziała dumnie. - Przestańcie, stresujecie nową. Chyba nie chcecie, aby uważała was za swoje rywalki?
- No dobrze - odparły, niechętnie siadając na swoje miejsca.
- Jak cię zwą? - spytała zielonowłosa. 
- Mnie? Jestem - zaczęłam, kiedy to Ryu zasłonił mi usta.  
- Yume, nazywa się Yume Dark - dokończył za mnie. Nie rozumiałam tego, dlaczego skłamał? Jaki miał powód? Czyżby nie chciał, aby inne demony poznały moje prawdziwe imię? Jak widać mam jeszcze więcej pytań, a ten drugi świat posiada sporo tajemnic.
- Mnie nazywać możesz Sombre - powitała mnie pewnym siebie uściskiem czarnowłosa, która przylegała bokiem do Ryu. 
- Zwę się Teqilla Minato, ale mów do mnie Tep - z szerokim uśmieszkiem, z którego wystawały ostre jak brzytwa kły, zielonowłosa chwyciła butelkę z alkoholem i jednym łykiem wypiła całą zawartość. - Uah! Jak ja uwielbiam Jabłka Śmierci! - z wypiekami na twarzy, chuchnęła, opierając się o miękkie siedzenie.
- Co to jest? - spytałam. No co? Miałam wytłumaczenie od Ryu, że byłam świeża, więc miałam prawo do licznych pytań.
- Nie wiesz? - spytała ze zdziwieniem Tep, która błyskawicznie przytwierdziła twarz niemalże do mojej. - Ryu! Czemu nie nauczyłeś jej podstawowych Ogłupiaczy demonów?
- Ogłupiaczy? - przechyliłam głowę w bok jak jakiś pies. Jakie znowu ogłupiacze? Jest w ogóle takie słowo?
- Tak! To alkohol! Ta knajpa ma wiele z nich. Dlatego przychodzę tu aż z drugiego końca miasta - założyła nogę na nogę, dumnie kiwając głową. Jak widać, trunek powoli robił swoje. Dziwiło mnie tylko towarzystwo. Kobiety zachowywały się jak normalni ludzie, a nie demony. W dodatku lubiły sporo pić.
- Dziewczęta, może pomożecie Yume poznać nowe smaki? - spytał, a raczej nakazał płci pięknej upić mnie na maksa. Ja się nie dam! Nie schleję się!
- Jak mniemam, nie ma mocnej głowy - spojrzała chciwie na czerwonowłosego, wyciągając z ust swoją fajkę. - No dobrze - poprawiła swoje niebieskie włosy, biorąc do rąk jedną z butelek. - Umilmy jej dzisiejszy wieczór, którego nigdy nie zapomni.
- A może zapomni? - z szatańskim uśmieszkiem, Sombre chwyciła mnie od tyłu, lekko łaskocząc.
- Nie! Ja nie chcę! Puszczaj mnie Sombre! - wierzgając nogami próbowałam się uwolnić, ale ta demoniczna kobieta była zbyt silna! Nie miałam z nimi szans, a ich czerwone oczy... 
- Tylko nie za łapczywie - syknęła Shayen, wlewając do ust słodki trunek. Przyznam, miał interesujący smak, taki... niecodzienny
- Tylko proszę, nie upijcie mi jej za nadto.
- Czy my kiedykolwiek coś takiego zrobiłyśmy? - spytała niewinnie Tep, wzruszając ramionami. Jej zachowanie mówiło samo za siebie. Były straszne. Czyżby upijanie innych było ich pasją? Aż tak kochały to robić? Czy sprawiało im to przyjemność? Pomocy!
- Spokojnie moja słodka idiotko. Chcą tylko, abyś wyluzowała i dobrze się bawiła - niespodziewanie usłyszałam echo Ryu w głowie i napotkałam jego delikatny uśmiech.
- Ale ja nie chcę pić.
- Jesteś taka spięta, że każdy w tej knajpie to wyczuwa.
- Dzięki za to pocieszenie. Mam wiele pytań, co do...
- Odpowiem na nie, ale jak wrócimy, a teraz... - wziął łyczek z czarnej buteleczki i zbliżył usta do moich. - Wypij to - syknął i pocałował mnie z języczkiem! Fuuuuujjjj!!! Ja się porzygam! Ten wyrazisty smak, czułam jak rozprzestrzenia się po całym ciele, a raczej duszy. Takie ciepło z niego biło. Przyjemnie.
- Ryu! Teraz to z całą pewnością będzie upita! - warknęła oburzona Sombre, która na twarzy ciągle się uśmiechała, będąc z tego jak najbardziej zadowoloną.
- Wolałem sam to zrobić i wiedzieć, kiedy otrzeźwieje, niż pozostawić to w waszych rękach - prychnął spoglądając na chwiejącą się białowłosą Yoshinę.
- Dlaczego zawsze musisz psuć dobrą zabawę? - westchnęła Shayen, wracając do palenia swojej fajki.
- Psuć? Jeszcze nigdy niczego nie zepsułem - z tajemniczym uśmieszkiem wziął w ramiona Tep, mieszając ją po między nogami. - Ja tylko urozmaicam waż życie - dodał słysząc jak rozbawiona kobieta piszczy, udając szarpaninę w celu ucieczki.
- Ryu, ty niegrzeczny demonie - pstryknęła go w nos zaczynając szarady, kiedy to Yoshina wstała i wchodząc na stolik, zaczęła tańczyć. Nikt tego się nie spodziewał. Był to wyłącznie dowód, co alkohol robił nie tylko z ciałem, a także z duszą. Białowłosa wyginając swoje ciało, zaczynała zwracać na siebie coraz większe zainteresowanie. Demony klaskały, bujając się z rytmem muzyki, a niektóre z nich również powskakiwały na stoliki, wymachując biodrami. Sombre nie chcąc być gorszą, dołączyła się do wygibasów tak zwanej Yume i obściskując się, zaczęły egzotyczny taniec.
- Ciekawą duszyczkę sobie przywłaszczyłeś - Shayen przysunęła się do Ryu, który obściskiwał się z Tep.
- Wiem.
- Dziwi mnie jednak, że nie odczuwam od niej demonicznej aury.
- Dziewczyna ciągle nie może się oswoić z nowym "Ja".
- Rozumiem, a co z twoim nowym naczyniem? Opowiadałeś mi o jej irytujących pragnieniach.
- Hm... znudziła mi się.
- Nie wieżę. Uparcie o nią wojowałeś z innymi demonami, zanim się jej ukazałeś. Wygrałeś nawet ze mną.
- Nie było łatwo - roześmiany zapił coraz to groźniejszą rozmowę trunkiem. - Ale po tylu laty doszedłem do pewnego wniosku, że nie będzie tak łatwo nią zawładnąć.
- I tylko dlatego postanowiłeś zniweczyć szansę na zostanie szatanem?
- Nigdy z tego nie zrezygnowałem.
- Więc przyznajesz się, że tamta dziewczyna nie była wystarczająco interesującą? Czyli mogę sobie ją wziąć?
- Nie. Ona jest tylko moja - z krwiożerczym spojrzeniem zaczął wpatrywać się w kobietę. Wydawało się, iż są przyjaciółmi, ale tak naprawdę jeśli chodziło o zdobycie naczynia, nawet w świecie demonów nie było przyjaciół. Nigdy ich nie było. Każdy fałszywiec myślał wyłącznie o swojej pozycji i jak najwygodniejszego istnienia.Tu chodziło wyłącznie o przetrwanie.
- Przestańcie - wyjęczała Tep, masując czerwonowłosemu nogi. - Lepiej zajmijmy się przyjemnościami na dzisiejszą noc.
- Pora na nas - zmarszczył brwi czując zagrożenie. Wiedział, że jeżeli dłużej pozostaną, to wydarzy się coś nieprzyjemnego. Shayen była za blisko poznania prawdy o Yoshinie, która całowała się w tańcu z Sombre. Wyczuwał podniecenie demonów, które w każdej chwili mogły rzucić się na siebie. Nie chciał podejmować niepotrzebnego ryzyka. Wolał się wycofać i w spokoju odpocząć, obserwując jak ta mała zołza smacznie odsypia kaca.
- Siup - powiedział biorąc zaskoczoną Yume w ręce i nie zwracając uwagi na namowy pozostałych, wyszedł nie mogąc znaleźć ciała dziewczyny. Nie był tego świadom, nie wiedział że jego demoni charakter zaczynał powoli troszczyć się o blondynkę. Zagłuszał to swoim celem, zrzucał to na dbanie o ciało, a nie duszę. W końcu była mu niezbędna aby zasiąść na tonie szatana.
Mężczyzna w garniturze pojawił się w smudze czarnego dymu w środku szpitalnego pomieszczenia, gdzie spoczywało ciało Yoshiny. Położył dusze, którą wchłonęło ciało i czekając aż przyrządy zaczną działać, usiadł, spoglądając na inne dusze przebywające w pokoju. Byli tu niemalże wszyscy z domu. Słońce, Umysł, młode rodzeństwo, a także Ina, która była najbardziej podobna do Yoshiny. Pojawiała się tylko wówczas, kiedy dziewczyna tego potrzebowała.
- Coś ty jej zrobił? - rozległ się wściekły głos tajemniczego ducha, którego Yoshina nigdy nie mogła dostrzec, był to właśnie Len.
- Nic takiego - odparł zuchwale.
- Ona jest piana!
- Spokojnie Len - zaczęła go uspokajać granatowowłosa Ina, która swe piękne, długie włosy związane miała w kuca. - Ważne, że nic jej nie jest.
- Jeżeli tkniesz ją po raz kolejny, to...
- No co? Nic mi nie zrobisz. - syknął zwycięsko, obserwując jak chłopak znika za ścianą. - No cóż. Wracam się zabawić z napaloną Tep. Dajcie znać jeżeli będziecie chciały dołączyć - mrugnął okiem do dusz i równie szybko spłonął w ciemnym dymie.

- Moja głowa... - wyszeptała czując jakby ktoś przez całą noc znęcał się nad nią. Przetarła zmęczone oczy czując coś niewygodnego na dłoni, był to wenflon. Znów została przywieziona z powodu tak zwanej "Śmierci klinicznej". Co gorsza niczego nie pamiętała po tym jak Ryu pocałował ją, wlewając do ust jakiś rodzaj mocnego alkoholu. Była na siebie z tego powodu wściekła, ale szybko jej przeszło, gdy zobaczyła wokół siebie uśmiechnięte twarze przyjacielskich dusz.

3 komentarze:

  1. Kiedy następny odcinek, bo nie wyrobię?
    Chciałabym mieć takiego demona! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. 45 year-old Community Outreach Specialist Bevon Simon, hailing from Cottam enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Cryptography. Took a trip to Sacred City of Caral-Supe Inner City and Harbour and drives a Jaguar E2A. znajdz te informacje tutaj

    OdpowiedzUsuń
  3. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń