Rozdział 9

- Gdzie ja...- wyszeptałam z niewiarygodnym bólem głowy. Do moich huczących uszu dobiegał szmer jeżdżących po ulicach samochodów. To przecież nie było możliwe. Przecież...racja. Teraz sobie przypomniałam. Ryu znów mnie wyciągnął z ciała, ale co teraz robi? Nie mam połączenia, a jego obecność jest,nie ma jej. Zwyczajnie wygasła. Nic nie rozumiem. 
Podeszłam do szyb jednego ze sklepów aby uważnie się sobie przyglądnąć. Moje włosy nie były białe, lecz całkowicie różowe, a biust... kiedy on tak urósł?! Niesamowite. 
- Więc pobędę tu przez kilka dni - westchnęłam, poszukując jakiejś rozrywki, a raczej jedzenia i dachu nad głową.W końcu ja w tym świecie nie istnieję. Nie mam dowodu, dokumentów, że istnieję. Zupełnie jakbym była... duchem. Ale i one miały przecież swoją kartę istnienia. Ja.. miałam wrażenie jakby całkowicie została wymazana moja egzystencja.
Chodząc tak zauważyłam w parku piękną dziewczynę, a raczej jej cudowne włosy. Miała długie, kręcone i przede wszystko jasne blond włosy. Do tego czekoladowe oczy. Normalnie jakbym widziała przed sobą anioła! Nie mogłam się powstrzymać i podchodząc do niej, wypaliłam coś głupiego.
- Ależ masz piękne włosy! Przepraszam,trochę mnie poniosło. Nie będę lepiej przeszkadzać.
- Nie... nie przeszkadzasz - na jej bladej twarzy pojawił się uśmiech, który maskowała podejrzliwość. Blondynka bowiem spoglądając na Yoshinę, czuła od niej pewną wyjątkowość, czuła, że jest inna niż cała reszta ludzi.
- Siadaj jak chcesz - dodała wesoło robiąc miejsce Minakai, która z niedowierzaniem posłusznie usiadła.
- Przepraszam. Z tego wszystkiego nie przedstawiłam się. Jestem Yoshina Minakai - podałam rękę oczekując na dziewczyny odpowiedź. Trochę mnie to zaskoczyło. Zawsze jak tak reagowałam, albo odzywałam się do obcych ludzi, to ci mnie ignorowali lub nieprzyjemnie spławiali, a ona... z uśmiechem mnie zaprosiła do kontynuowania rozmowy.
 - Lily. Miło mi. Długo tu mieszkasz?
 - Właściwie to...przeprowadziłam się tutaj niedawno - odpowiedziałam słysząc jakieś krzyki. Zaniepokojona ruszyłam śladem w ich źródło nie wierząc własnym oczom. W ciemnym zaułku spoczywała trójka ciał. Przerażona zakryłam usta dłońmi nie mogąc powstrzymać ciała od tych dreszczy. - To straszne, co mogło się tutaj stać?
- Nie mam pojęcia. Trzeba wezwać policję, ona się tym zajmie - odpowiedziała od razu chwytając za komórkę i podając im miejsce zgonu ludzi. Nie wiedzieli jednak, że nie były tam same. Własnie teraz na dachu jednego z budynków stał niskiego wzrostu chłopak, oblizując sobie palce od krwi. Zadowolony z pożywnego posiłku nacieszył się faktem, że znajdował się właśnie wysoko w górze, gdy zauważył te dwie dziewczyny.
Spojrzał na nie z błyskiem w błękitnych oczach. Ich duszyczki powinny się dla niego nadać, ale chwila. Przyjrzał się uważnie jednej z nich, a jego twarz wykrzywił nieprzyjemny grymas. Była to anielica. Trudno. Poczeka, aż różowowłosa niewiasta pozostanie sama i wtedy się nią zajmie.
Jednak blondynka nie była taka głupia i w mgnieniu oka wyczuła demona. Błyskawicznie pojawiła się koło niego z groźnym wyrazem niezadowolenia.
- Trzy osoby naraz? Nieładnie.
Wszystko działo się tak szybko. Przyjechała policja, która zaczęła mnie wypytywać o dziwne rzeczy. Ja za to bardziej zaniepokojona byłam zniknięciem blondynki. Nigdzie nie mogłam jej dostrzec, a coś głęboko we mnie drżało, płonęło i kazało mi jej odszukać. Zaczęłam się rozglądać, ale nici. Było zbyt tłoczno, przechodni już zwrócili uwagę na to zamieszanie.
- Heeej! - krzyknęłam w nadziei, iż dziewczyna się odezwie, kiedy to zauważyłam dwie osoby na dachu. Przecież ja mam lęk wysokości! Za ciula tam nie wejdę! Pozostało mi wyłącznie obserwować to całe zdarzenie. Ale... w jaki sposób ona tak szybko tam dotarła?Demona zastanawiało, jak tym razem ludzie wyjaśnią zgon tej trójki. Po jego ostatnim posiłku słyszał coś o samobójstwie. Miał z tego ubaw przez kolejne kilka dni. Doprawdy, ludzie to śmieszna rasa stworzona tylko po to, aby demony, anioły oraz shinigami mieli się czym pożywiać. Czasami szkoda mu było tych bezmocnych istot, które mogły tylko z trwogą patrzeć jak ich oprawca się zbliża, krzyczeli, płakali, błagali o litość... I to właśnie w pewnym stopniu go nakręcało. Zaśmiał się radośnie na widok anielicy.
- Rany rany, zarówno silna - zaczął mówić, jednocześnie obracając się twarzą w jej stronę. Maniery wymagały, aby patrzeć rozmówcy prosto w oczy.
- I na dodatek piękna. Nie sądziłem, że jest kobieta łącząca te dwie cechy, rzecz jasna poza moją własną Panią - dodał.
Wstążki poczęły jeszcze szybciej latać wokół jego ciała. Czuł ich podniecenie, wiedział, że już chciałyby zacisnąć się na jej gardle, ale demon tego nie chciał.
- Dzięki. Ile ty masz lat? Jedenaście? - uśmiechnęła się szyderczo do przeciwnika. - Planowałeś zabicie również i różowej dziewczyny...prawda? - spojrzała na niego gniewnie.
Nie był pewien, czy ma się poczuć urażony. Wzruszył tylko ramionami, a jego wzrok cały czas podążał za tamtą panienką o malinowych kosmykach. Podobnie jak jedna z jego wstążek. Wydał rozkaz, aby non-stop ją obserwować. Przy okazji dowie się czegoś o tej dziewczynie, która wyjątkowo go zaintrygowała.
Na pytanie anielicy przytaknął głową z zapałem.
- A i owszem - stwierdził - Już wkrótce jej duszyczka stanie się posiłkiem dla mojej Pani.
Nie powiedział nic więcej. Ruszył po prostu przed siebie, omijając jak gdyby nigdy nic złotowłosą i podążył w stronę, którą wskazywała mu wstążka. Tak się składało, że stała pod budynkiem, na którego dachu się teraz znajdowali. Jedyne co mu pozostało to poczekać, aż owa panienka znajdzie się w jakimś ustronnym miejscu, wtedy zacznie działać.

Zdenerwowana anielica zeskoczyła, wracając do Yoshiny, która właśnie kończyła opowiadać policjantom o zdarzeniu. Ci zaś stwierdzili zawał, kolejny po wnioskach różowowłosej.

Długo jeszcze przebywała z Lily, która fundowała jej niesamowite ilości ciast i słodkości. Niestety, ale w końcu musiały się rozstać. Minakai nie wiedziała co z sobą począć. Miała już dach pod głową. Starsza pani zgodziła się na przenocowanie jej przez trzy, może cztery dni. Nie miała jednak ochoty spać. Usiadła w piaskownicy przed blokami i zaczęła robić zamek z piasku. Od małego w końcu to robiła. Takie zabawy przypominały jej o corocznych wyjazdach nad morze. Niestety ta tradycja umarła wraz z śmiercią pra babci, która była matka Minakai dziadka.

Z westchnięciem spojrzała na coraz to gorzej wyglądający zamek, ale nie chciała przerwać. Nie wiedziała jednak, że w tej oto chwili została zauważona przez tego samego chłopca, który był mordercą trójki ludzi w zaułku.
Rozejrzał się dookoła i zadowoleniem stwierdził, że jest na jakimś placu zabaw, na jego szczęście zupełnie pustym. No, a w każdym bądź razie tak mu się wydawało. Dopiero po dłuższej chwili zorientował się, że była tam również różowowłosa dziewczyna z wcześniej. Zdawała się być jakaś samotna. Nie wiedział jednak, czy do niej podejść, czy też po prostu iść dalej, a więc stał tak niczym wmurowany.
Z łagodnym uśmiechem napawała się swoim... ta, beznadziejna z niej była budownicza zamków. Z westchnięciem zerknęła w górę widząc chłopca.
- Ohayo - z miłym uśmiechem powitała srebrnowłosego. Wyglądał na sympatycznego, choć pewnie nie chciał się z nią zadawać, więc wróciła do budowania nowego zamku. Tym razem musiał wyjść znacznie lepiej.

Demon nie odpowiedział, lecz na jego twarz powrócił uśmiech widząc, jak dziewczyna zaczyna budować zamek Nie zapytał o zgodę. Po prostu uklęknął naprzeciw niej i skupił się na stworzeniu w miarę dobrego budynku z piasku. No, bo co miał ciekawszego do roboty ? Poza tym postawił sobie wcześniej za cel poznanie lepiej tej dziewczyny, zanim wyssie z niej duszę, a to była fantastyczna okazja. Nie miał jednak zamiaru o nic pytać, po prostu obserwował.
Z szczerszym uśmiechem spoglądałam jak zgrabnie mu wychodziło kształtowanie budynku. Niesamowite! Jemu lepiej to wychodziło niż mnie! Musiał często to robić. Miło było wiedzieć, że nie tylko ja lubiłam jeszcze tworzyć coś z piasku.
- Łał, jesteś naprawdę dobry - z zafascynowaniem usiadłam nie chcąc niczego zepsuć. Od zawsze wolałam przyglądać się jak ktoś coś robi niż samej zakasać rękawy.

- Dzięki - odpowiedział niezbyt głośno. Kiedy ukończył już swoje dzieło, całą uwagę skupił na dziewczynie. - Jak masz na imię ? - zapytał, po pewnym czasie przyglądania się jej.
Dziewczyna o dziwo wywarła na nim pozytywne wrażenie. Kiedy tak teraz w spokoju mógł się jej poprzyglądać stwierdził, że ma całkiem ładne lico, zresztą jak całe ciało. Tylko chwila, czemu on myślał o czymś takim ? Zwykle nigdy nie zwracał większej uwagi na wygląd ofiar, nawet jeśli, tak jak w tym przypadku, wcześniej postanowił się z taką osobą zapoznać.

- A już myślałam, że nie umiesz mówić - zaśmiałam się chwytając za kostki u nóg. Miło było popatrzyć na mistrza w pracy. W dodatku wyglądał, jakby był nieco wyższy. - Ja? Mów mi Yoshina, a ty? - spytałam ciekawa jego imienia. W końcu nie zawsze zdarza się spotkać osobę, która by przechodziła o tej porze w tych okolicach.
Yoshina... Musi zapamiętać to imię. W sumie, to przypomniał mu się jego stary przyjaciel, który żył niegdyś nieopodal. Obecnie był już martwy, co zawdzięczał pewnemu żarłocznemu aniołowi, ale to już zamknięty rozdział, nad którym nie warto się użalać. Wziął głęboki oddech i odpowiedział na jej pytanie :
- Wołają na mnie Chi, choć oficjalnie zwę się Chiisana Akuma.
Mówili o nim też diabełek, co było tłumaczeniem jego imienia i nazwiska, ale to było kiedyś obecnie każdy po prostu zdrabniał jego imię, tak więc chłopak już się od tego przyzwyczaił.

- Akuma? - przechyliłam głowę na bok. Znałam na tyle japoński aby zrozumieć znaczenie jego imienia.- Czy to nie czasem demon? Gdy tak patrze... to do ciebie pasuje - z uśmiechem zbliżyłam twarz chcąc przyjrzeć się chłopcu lepiej. Tak, zdecydowanie miał tą złowieszczą iskrę w oku, którą nie raz widywałam u Ryu.
Przytaknął ruchem głowy.
- A i owszem. Wyjątkowo trafnie mnie nazwano. Jestem mały, no i demon - stwierdził.
Najwyraźniej ten , kto nadał mu to iście szatańskie imię zdawał sobie sprawę z tego, że chłopak ten raczej nigdy nie urośnie zbyt dużo. Od dwóch lat tkwił w mierze stu pięćdziesięciu centymetrów z hakiem, ale nie specjalnie mu to przeszkadzało. Dzięki temu sprawiał pozory bardziej niewinnego i pewne rzeczy uchodziły mu na sucho. Poza tym był również bardziej zwinny niż niektóre kolosy z jego gildii. Tak, bycie małym miało swoje zalety, ale i wady - dziewczyny zawsze leciały na wysokich.

- Wyglądasz za słodko jak na demona - z uśmiechem pstryknęłam go w nos i włożyłam na szczyt zamku patyk imitujący flagę. - Nie chodziło mi, że słodko, ale uroczo, to znaczy... - palnęłam się w głowę od potoku słów. Znowu tylko namieszałam chcąc powiedzieć komplement.
Z jego twarzy zniknął radosny uśmiech, a pojawił się delikatniejszy, bardziej nieśmiały. Nie miał pojęcia dlaczego, ale nagle poczuł, jak jego policzki zaczęły piec. Powód mógł być tylko jeden, ale był on zbyt niemożliwy. Czyżby Chi pierwszy raz w całym swoim życiu się... zarumienił ? Przełomowy moment, ludzie wyciągajcie kalendarze i zapiszcie sobie ten dzień jako święto, bo oto po raz pierwszy od siedemnastu lat policzki tego bladego chłopca przybrały kolor dojrzałej truskawki! Sądził, że anielica uprzedzi dziewczynę przed nim, że powie jej całą prawdę i uświadomi, że na tym świecie istnieją istoty magiczne.
- Ty z kolei bardziej mi przypominasz anielicę... Szkoda tylko, że oznaczałoby to, że się nie lubimy. Przecież złe demony raczej nie przepadają za dobrymi aniołkami i nawzajem - odpowiedział w sposób dosyć dziwny, ale typowy dla jego charakteru.

- Ja? Aniołem? - prychnęłam z niedowierzania. Pierwszy raz ktoś przyrównał mnie do anioła. Zawsze mówiono na mnie "Szatan", tak. Zbyt wiele psociłam, wymyślając pułapki na chłopaków swojej matki, których nienawidziłam. Raz nawet prawie otrułam dziadka, który wypił moją "truciznę na złodzieja", którą były zmieszane płyny do naczyń i kosmetyki mamy. Chociaż robiłam także dobre rzeczy jak schronienia dla swoich licznych zwierzątek, a zwłaszcza ukochanych królików.
- Przecież nie wszystkie anioły są dobre, prawda? Co z Szatanem? On był przecież aniołem - stwierdziła choć mogła coś jak zwykle namieszać w opowieściach katechetki.

- Chyba nie próbujesz mi wmówić, że należysz do demonów ? - zapytał.
Całkiem ciekawie byłoby mieć ją po swojej stronie, choć raczej w gildii czarnych smoków nie było ładnych kobiet, rzecz jasna, poza władczynią. Tylko ona spośród wszystkich podobała się chłopcu. Szkoda tylko, że dzieliła ich taka przepaść wiekowa i mógł być dla niej jedynie synem. Skąd nagle tak dziwne przemyślenia w jego głowie ? rany, coś niedobrego się z nim dzieje.
Od momentu narodzin szarowłosy choć zgrywał aniołka, nigdy tak naprawdę nim nie był. Zabijał każdego, kto stanął mu na drodze bez specjalnego wahania się, ludzi uważał jedynie za swoją pożywkę, dzisiaj jednak było jakoś tak... inaczej.

- Dziwnie mówisz, jakbyś sam był jednym z nich. Przecież...- przerwała. Chciała powiedzieć, że w nie nie wierzyła, ale w końcu miała kontrakt z jednym z nich.- Nie raz chciałam jakiegoś spotkać, ale nigdy nie odpowiadały na moje wołania. Nie powiem, że nieraz chciałam takim zostać, ale... sama nie wiem- dodałam. Tyle razy chciałam być aniołem lub demonem, że ciężko by było mi wybierać gdybym miała taką okazję.- Dziwnie się przy tobie czuję. Może dlatego, że mogę pogadać z tobą o takich sprawach, Chiisane.
Zastanowił się dokładnie, zanim jakiekolwiek słowo wypłynęło z jego ust. Chciał bowiem osobiście ją uświadomić, żeby wiedziała, czego się strzec. Ale w sumie po co miałby to robić ? Czyżby martwił się o bezpieczeństwo swojej przyszłej ofiary ? Dziwactwo. Mimo wszystko coś mu kazało jej powiedzieć o wszystkim, o czym dotąd mogła usłyszeć tylko z bajek.
- Ludzie nie mają pojęcia o tym, co dzieje się tak naprawdę za ich plecami. Bądź ze mną szczera. Wierzysz w to, że ci wszyscy ludzie giną na zawał, przez samobójstwo i takie tam ? - spojrzał na nią z uwagą w swoich błękitnych oczach.
Chciał chociaż wiedzieć na czym stoi, zanim zacznie ją wtajemniczać.

Wsłuchiwała się uważnie słowom chłopca, a jego wyraz twarzy nie wyglądał jakby sobie żartował.
- Ja... wieżę, że takie rzeczy mogą się zdarzać, ale...- kurczowo przycisnęła nogi do siebie, oplątując je rękoma.- Nie codziennie po kilka ofiar - dodała z przygnębiającą miną. Było jej przykro z tego powodu, że wszyscy muszą ginąć. Nawet te niewinne dzieci, które miały tyle jeszcze przed sobą.
- Dziesiąt ofiar - poprawił ją - Tylko większość nie została jeszcze wykryta. Pozwól więc, że wyjaśnię ci co tak naprawdę dzieje się w tym świecie. Poza ludźmi istnieją jeszcze trzy rasy, a w każdym bądź razie tylko tyle znam ja. Podzieliliśmy się na gildie i los chciał, że akurat osiedliliśmy się w pobliżu tego jakże uroczego miasta. Czarne smoki, tam przynależą tacy jak ja - demony. Białe Ogony, oto gildia aniołów. przykładem jest ta jasnowłosa panienka, którą dziś miałaś przyjemność spotkać, no i na koniec Bogowie Śmierci, tak zwani Shinigami. Nas wszystkich łączy jedna cecha poza nienawiścią wobec siebie. Aby przeżyć, musimy żywić się ludzkimi duszami - odpowiedział chłopak, po czym ponownie zamyślił się nad tym, co powinien powiedzieć dalej. Spuścił wzrok na ziemię - Ta trójka, którą dziś znaleziono martwą. To moja robota - wyznał.
- Czyli...- z niedowierzaniem wsłuchiwała się w słowa chłopca.
- Ale... przecież my ludzie również zabijamy aby przeżyć. To normalne - mówiła mając wrażenie jakby była kanibalem żeby mówić coś takiego o własnej rasie. - Wiedziałam, że jest z wami coś nie tak. Czułam... że jesteście jacyś inni. Czy ty... czujesz się z tym źle, że zabijasz? Mam nadzieję, że mnie nie zjesz?- uśmiechnęła się na pocieszenie. Przyjęła to dość dobrze, ale pewnie dlatego, iż cała wiadomość nie została przez nią skonsumowana.
Zamknął oczy i wziął głęboki oddech.
- Nie - odpowiedział stanowczo - Całe moje życie uważałem, że ludzie zostali stworzeni tylko po to, aby być dla nas pokarmem. Gdy ich zabijałem, czułem niewysłowioną przyjemność. kiedy błagali o litość, to wywoływało we mnie przyjemne uczucie. Zdarzało się, że nie zabijałem jedynie dla pożywienia, a dla zabawy. Oto moja odpowiedź na twoje pierwsze pytanie, a co do drugiego... - na jego twarzy pojawiło się zmieszanie - Będę z tobą szczery. Ta anielica uczepiła się dziś ciebie z jednego konkretnego powodu. Pewien demon polował na twoją duszę, a tym osobnikiem... Byłem ja. Planowałem oddać cię jako pożywienie dla mojej Pani.

- Ale nie oddałeś i bardzo się z tego cieszę, bo mogłam z tobą porozmawiać- z nieustannym uśmiechem poklepałam go po głowie widząc zmieszaną minę chłopaka.- Obiecuję, że jak będziesz chciał przyjść po moją duszę, to będę czekać. Zostawię uchylone okno, ale pod warunkiem, że powiesz o swoim zamiarze przed uczynkiem- mrugnęła okiem, zapewne nie do końca rozumiejąc jego słów.
Podniósł na nią wzrok. W jego oczach można było teraz wyczytać niemałe zaskoczenie. Ta dziewczyna zupełnie oszalała. Kto przy zdrowych zmysłach oddałby demonowi swoją duszę?! Najwyraźniej ona była wyjątkiem od reguły. Teraz jednak zdecydował, że tego nie zrobi. Nie zrani tej dziewczyny, choćby wymagała tego władczyni, choćby umierał, a ona była jedyną duszą na ziemi. Nigdy. Bardziej wolałby ją chronić. To tylko kwestia czasu, zanim ktoś czy to z jego gildii, czy jakiejkolwiek innej się nią zainteresuje.
- Chchyba muszę już iść - powiedział - Pewnie Pani zastanawia się gdzie jestem. Wybacz.
Nic więcej nie powiedział, przytulił dziewczynę najmocniej jak tylko mógł, po czym pobiegł przed siebie, kierując się w stronę kryjówki.

- Moje okno będzie otwarte! Odwiedź mnie kiedyś! - krzyknęła, kiedy to chłopak zniknął w pośpiechu, gdy tylko ją uściskał. Lekko zarumieniona dotknęła swoich różowych policzków jak jej włosy i spojrzała w gwieździste niebo.- Moja prośba została wysłuchana - z uśmiechem wstała wracając tanecznym krokiem do domu. Tak jak obiecywała, zostawiła uchylone okno w nadziei, że Chi ją odwiedzi i spróbowała zasnąć.
Yoshina nie potrafiła pojąć dlaczego tak się czuje, czemu ten świat przypomina jej i czy demony takie jak Ryu również połykają ludzkie dusze? Leżała tak w pokoju spoglądając na ścianę, która okrywała sepia księżyca.
Po raz kolejny dnia dzisiejszego ruszył do miasta, by za pomocą swoich wstążek odszukać odpowiednie okno. Tak jak obiecała dziewczyna, pozostawiła okno otwarte, dzięki czemu chłopak bez przeszkód mógł dostać się do jej pokoju. Usiadł na parapecie od wewnętrznej strony, przyglądając się jej twarzy, oświetlonej blaskiem księżyca.
- Spotykamy się ponownie - powiedział tylko, ściągając z głowy kaptur. Różowowłosa powoli już usypiała, kiedy otrzeźwił ją czyiś głos. Zerwała się na siedzenie spoglądając na okno.
- Chi, a jednak - z szerokim uśmiechem oprzytomniała, że miała na sobie wyłącznie biały podkoszulek i gatki, więc czym prędzej zakryła się pościelą z głupkowatym uśmieszkiem.- Więc jednak zgłodniałeś? - zażartowała, mogąc teraz dostrzec twarz chłopca znacznie lepiej.

Pokręcił głową. W cale nie odczuwał głodu. Te trzy dusze, które dziś pochłonął powinny starczyć mu na najbliższy okres.
- W sumie, to nie mam pojęcia czemu tu przyszedłem - stwierdził z westchnieniem. Wokół jego ciała zaczęły tańcować rozradowane białe wstążki, a on zastanawiał się o cóż to mogło chodzić im tym razem. Kiedy dotknął jednej z nich zrozumiał nareszcie dlaczego się tak zachowują. Wysyczał coś cicho pod nosem, a białe tasiemki od razu ukryły się w jego rękawach. Czasami były dobrymi towarzyszami, innym razem denerwowały go jak nikt.

- Może brakowało ci towarzystwa? A tak poza tym, co to były za stworzonka?
Nie ruszył się. Wciąż siedział na parapecie, spoglądając spod srebrnych kosmyków na dziewczynę.
- Czy ja wiem... Jakby się uprzeć, to w kryjówce Gildii towarzystwa mi nie brakuje, ale... - urwał i postanowił po prostu przejść do odpowiedzi na pytanie - Nie wiem jak się nazywają, nie wiem skąd pochodzą, ale choć przypominają śnieżnobiałe wstążki, one żyją. Nie mówią, nie jedzą, nie piją, nie mają czynności życiowych, ale to dobrzy obserwatorzy i słuchacze. Gdy ich dotykam, mogę zobaczyć to, co widziała, słyszała dana tasiemka - odpowiedział chłopak, a kilka takich "stworzonek" wyleciało z jego rękawów i ruszyło w stronę dziewczyny.

- Niesamowite - zafascynowana tym zjawiskiem, wyciągnęła dłonie, w których zaczęły wirować tasiemki. - Mogę się mylić, ale przypominają mi ciebie - spojrzała z przymkniętymi oczyma na chłopca, z powrotem zakrywając się kocem. - Jak tam jest? No wiesz... w gildii - zaciekawiona życiem demona zadała kolejne pytanie. W końcu noc była długa, a ona sama nie czuła za specjalnie silnego zmęczenia.
- Jesteśmy niczym jedna wielka rodzina. Jako najmłodszy spośród wszystkich demonów mam najlepszy kontakt z mistrzynią, traktuje mnie niczym swojego syna. Poza nią, jej prawą ręką, którym jest skończony zboczeniec oraz pewnym chłopakiem nie znam nikogo. Nasza Pani jest wymagająca, ale zwykle daje nam wolną rękę i robimy co nam się żywnie podoba, tak więc, nie jest źle - odpowiedział - Aczkolwiek znacznie bardziej wolałbym być normalnym chłopcem...
- Zachowujesz się jak normalny chłopiec, dlatego dla mnie nim jesteś- położyłam się czując zmęczenie na twarzy.- A teraz jeśli pozwolisz, pójdę spać - mruknęła, ziewając niczym smok i zapadła z uśmieszkiem na twarzy w sen. - Dobranoc, Chi - dodała szeptem wtulając się w ciepły koc.
Nie wiedział dlaczego, ale w duchu czuł się bardzo szczęśliwy dzięki słowom Yoshiny.. Nie był pewien, czy pozostawić ją samą, czy też przenocować dziś tu. Zdecydował jednak, iż byłoby to nieuprzejme wpraszać się do jej domu, tak więc postanowił rozegrać to inaczej. Na stoliku nocnym, który znajdował się obok jej łóżka, położył jedną ze swoich wstążek, wraz z krótkim liścikiem, który mówił "Jeśli tylko będziesz mnie potrzebowała, powiedz jej o tym". Zaraz potem zniknął w mroku, aby w swoim pokoju, który miał miejsce w kryjówce gildii zapaść w sen, pierwszy raz od dawien dawna spokojny.

Rozdział 8

Minął równo miesiąc odkąd demon o imieniu Ryu zawładnął nad ciałem blondynki, która od teraz będzie do końca swojego życia uważana za wariatkę.Właśnie tak. Znienawidziła przez to istotę, ale wiedziała dobrze, że tak się w końcu stanie. Przecież opętanie przez demona było bardzo częstym zjawiskiem w przyrodzie, a przynajmniej w kulturze katolickiej.
Opowiem wam lepiej, co się wydarzyło, kiedy to policja znalazła nieprzytomną Yoshinę w lesie, całą we krwi, w towarzystwie gnijących ciał zwierząt.
Otóż została postawiona przed sądem pod zarzutem zabicia dwóch pracowników szpitala. Skazana została umieszczona w specjalnym ośrodku dla upośledzonych, gdzie jedna z psychologów wyjątkową nią się zainteresowała i postanowiła zostać jej jedyną słuchaczką słów blondynki. Wszyscy dziwili się popularnej psycholog, która po trzech tygodniach stwierdziła, że Minakai jest jak najbardziej zdrowa psychicznie. Tak wiec powód i przyczyna takiego jej zachowania została nie wyjaśniona, dopóki dziewczyna nie wyznała kobiecie prawdy, iż opętał ją demon. I w taki sposób zainteresowane media zaczęły krążyć wokół ośrodka chcąc zdobyć jakieś cenne informacje.

Do pokoju Yoshiny, który zdobiło wyłącznie zwykłe i niewygodne łóżko wraz z biurkiem i krzesełkiem, weszła kobieta w średnim wieku. Jej krótkie, rude włosy doskonale współgrały nie tylko z bladą twarzą, ale również szczerym uśmiechem i skromnym strojem. Spojrzała wyłącznie na siedzącą przy parapecie dziewczynę, która z namysłem spoglądała na jakiś nieosiągalny dla jej dłoni obiekt. Nieświadoma usiadła na krześle obok stojącego demona, który opierał się o ścianę, z skrzyżowanymi rękoma na klacie. Z szyderczym zadowoleniem czekał o czym tym razem będzie chciała rozmawiać, a może i nawet zapragnie spotkania Ryu?
- Na co patrzysz? - spytała, a brązowooka zerknęła na kobietę, którą okrążał z rozbawieniem czerwonowłosy.
- Co za wścibska kobieta. Słyszysz jej myśli? Posłuchaj. Myśli wyłącznie o tym, co jej powiedziałaś, myśli o mnie. Może damy jej tego, czego pragnie? - syknął przypatrując się kobiecemu biustowi.
 - Na świat, który mi odebrano - odpowiedziała z obojętnością i z chłodnym spojrzeniem postanowiła odpowiedzieć także demonowi. - Zostaw ją w spokoju. Każdy chciałby poznać demona, ale nie ma pojęcia, co się z tym wiąże.
- Racja. Jednak nie jesteś taka głupia jak ona.
- Zwyczajnie nie wie z czym igra.
- Mógłbym kilka lat temu powiedzieć to samo tobie.
- I dziwi mnie dlaczego tego nie zrobiłeś.
- Tak to już bywa, gdy dopuszcza się do takiego morderstwa.
- Ona cię podpuszcza.
- Wiem.
- W końcu nie wszyscy wieżą w istoty wyższe, dlatego uważa się to za chorobę, ubytek w psychice.
- Pani wieży w tą ludzką chorobę? - Minakai zeskoczyła, siadając na łóżku, aby mieć lepsza widoczność na kobietę, która przez ostatnie tygodnie była jedyną osobą, z którą mogła normalnie porozmawiać.
- Nigdy nie widziałam demona i z nim nie rozmawiałam, więc nie mam podstaw aby w nie wierzyć. Jestem tylko człowiekiem i wieże w to, co widzę.
- Gdyby patrzyć na pańską teorię, to w boga również nie wierzysz.
- Jestem katoliczką.
- Więc czemu?
- Nie rozumiem pytania.
- Czemu pani nie wierzy w demony ani opętania?
- Chcę w nie wierzyć, ale nie mam dowodów.
- Więc biblia jest dla pani jednym z dowodów. Czego chciałaby pani się dowiedzieć od demona? - spytała zerkając na Yukirę, który z przymrużonymi oczyma zerkał z tajemniczością na blondynkę. Jego głowę oplatały myśli Minakai jak za równo zniecierpliwionej pani psycholog, która pragnęła zobaczyć istotę nie z tego świata na własne oczy. Właśnie ten fakt spowodował u czerwonookiego o szeroki uśmiech połączony z prychnięciem. Pokiwał tylko przecząco siadając obok Yoshiny i chwyciwszy jej ręce, zaczął nimi poruszać, spoglądając na zdziwioną minę kobiety.
- Co robisz? - spytała z lekkim niedowierzaniem na widok bezwładnie ruszających się rąk pacjentki jakby w rękach brakowało jej mięśni.
- To nie ja, a demon. Chciała pani w końcu jakiś dowód. Niech pani tak nie patrzy, bo Ryu się śmieje, a kiedy to robi, to oznacza u niego dobry humor, który nie wróży niczego dobrego.
- Ryu? Dziwne imię jak na demona. Myślałam, że raczej będą miały one straszniejsze imiona jak belzebub, czy też szatan - powiedziała, a Yukira z niezadowolonym wyrazem twarzy podszedł do niej i wyciągnął rękę chcąc zacząć ją boleśnie dusić, ale w ostatniej chwili usłyszał sprzeciw Minakai w swojej głowie i zaprzestał swojego niedoszłego czynu.
- Proszę tak nie mówić, bo Ryu zrobi pani jeszcze jakąś krzywdę. Nie chciałabym tego. Demony mają różne imiona w różnych językach, które oznaczają nic innego jak ciemność, śmierć czy też demona i bestię lub smoka.
- Powiesz jej coś jeszcze, a los tej kobieciny będzie przesądzony.
- Chciałabym porozmawiać z twoim demonem na twój temat.
- Um - pokiwała przecząco, przymykając oczy na krótką chwilę. - Nie chciałaby pani. Już od samego wejścia tutaj,  Ryu obserwuje panią, czyta w myślach i swoją arą wpływa na pani decyzje związane z naszą rozmową.
- Przepraszam Yoshina, ale jakąś ciężko mi w to uwierzyć. Myślę, że wymyśliłaś sobie tych przyjaciół i demona, a w tą historyjkę o miejscu spotykania się demonów, to już całkowicie.
- Rozumiem - spuściła głowę słuchając jak kobieta wstaje i kieruje się do wyjścia. - Chciałaby pani... go poznać na własne oczy? - spytała choć była to bardziej propozycja nie do odrzucenia przez rudowłosą niż pytanie, na które i tak już znała odpowiedź.
- Jesteś wstanie to zrobić? - z niedowierzaniem na twarzy podeszła do Minakai, która wyłącznie potaknęła głową.
Teraz każdemu normalnemu człowiekowi powinna zapalić się czerwona lampka oznajmująca, że nie powinien się pchać w dalsze bagno, bo inaczej utonie. Ta lampka prawdopodobnie wypaliła się kobiecie w najmniej odpowiednim czasie. Sam fakt, że zareagowała z zainteresowaniem na pytanie dziewczyny, dał znać demonowi, że znów może się zabawić po tym całym nużącym miesiącu w czterech ścianach i oknem z kratami.
- Ne, ne, słodka ty moja Yoshinko. Kocham cię za to, że interesujesz tak nie tylko demony, ale i ludzi - z dziecięcym uśmieszkiem zbliżył niebezpiecznie blisko twarz do obojętnej blondynki, kładąc wyprostowane ręce po między jej nogami, na skrawku łóżka. - Czy mogę się z nią zabawić? Naturalnie krzywdy nie zrobię, obiecuję - syknął z tajemniczą grozą w głosie i przenikliwym głosie, a jego dłoń podążyła wzdłuż uda brązowookiej, która w ostatniej chwili powstrzymała Yukirę. Chwyciła go swoją ręką i z spojrzała na niego spod znaku byka, gdzie za nim znajdowała się kobieta. Ta zaś myśląc, iż to na nią się wpatruje, zadrżała przełykając głośno ślinę z nerwów.
- Tylko nie zrób ze mnie gwałcicieli - wyszeptała. Nawet tego nie zrobiła. Poruszyła wyłącznie ustami, a zadowolony demon zwinnie usiadł za jej plecami i czule obejmując, wszedł w jej ciało pod postacią czarnego dymu.
Kobieta spoglądała wyczekująco na dziewczynę, na której twarzy zawitał niepokojący uśmieszek bazyliszka. W pomieszczeniu niespodziewanie zrobiło się zimno, a para z ust dziewczyn zaczęła znikać w przestrzeni, wokół migoczącej przez moment lampy na suficie. Atmosfera robiła się coraz bardziej spięta, a Minakai wstała, błyskawicznie chwytając kobietę za nadgarstek i gwałtownie rzucając na łóżku, przygniatając własnym ciałem do materaca.
- Jakże niewinne nazwisko na tobie kobiecino spoczywa. Zuza Brothey, hę? Jak uroczo - z syczącym głosem spojrzała z niebezpiecznym błyskiem w oku na panią psycholog, która zaczęła drżeć ze strachu.
- Uspokój się Yoshina, cco ty wyprawiasz? - wyjęknęła, gdy języku brązowookiej wylądował na skroni rudowłosej.
- Przecież chciałaś się spotkać ze mną - zaczął grążyć temat, dotykając swoją owieczkę po nogach, w górę aż po tyłek. - Nie opieraj się. Wiem jak lubisz się zabawiać, niegrzeczna z ciebie dziewczynka. Obiecuję być delikatny - wyszczerzył swe białe zęby, a kobieta niespodziewanie zauważyła zamiast Minakai twarz czerwonowłosego mężczyzny z koralowymi oczyskami diabła.
- Więc ona mówiła prawdę - po raz kolejny wydała z siebie pisk, próbując się uwolnić z uścisków Yoshiny.
- No nie bądź taka. Mówiłem, że ci krzywdy nie zrobię - szepnął jej do ucha, podgryzając je delikatnie i wypuścił przerażoną kobietę, rozkładając się na łóżku z szerokim uśmiechem. - Zabawna jesteś! Nie ma co! - krzyknął, śmiejąc się w nie pogłosy.

Minął kolejny tydzień, nadszedł kolejny monotoniczny dzień dla Yoshiny, która po raz kolejny leżała w niewygodnym łóżku, bazgrząc palcem po ścianie, gdy Yukira obejmując dziewczynę, bawił się jej kosmykami włosów. Minakai nie miała już nawet sił odpowiadać mu zaprzeczeniem z powodu tych jego głupich nawyków. Przecież mógł zwyczajnie odejść, pójść do swoich demonic i spędzić miło z nimi dzień. Zamiast kisić się tu razem z brązowooką, do której niebawem miała przyjść pani psycholog.
- Chcesz stąd wyjść?
- Um - nie odpowiadając jakąś wyczerpująco, tylko potaknęła z mroczkami e oczach.
- Wiesz, że będziesz tu siedzieć pewnie do końca życia? Uświadamiając ludziom o naszym istnieniu, tylko pogorszysz swoją sytuację.
- Um...
- Nie mogę patrzyć na twój stan - mruknął do jej ucha, odgarniając najpierw włosy blondynki. - Może wyślę cię do innego świata? - zaproponował dotykając biodra dziewczyny, kiedy to jej ręka odepchnęła jego dłoń.
- Wytrzymam tylko trzy dni, a ostatnio nie było za miło.
- Przecież poznałaś niesamowitą dwójkę dzieci.
- Wiem, ale...
- Wolałabyś coś... bardziej fantastycznego?
- Przecież takiego czegoś nie ma.
- Owszem, jest jak najbardziej. To jak? Obiecuję, że będziesz tam o wiele dłużej, a atrakcje nie do zapomnienia.
- Sama nie wiem. Jeśli opowiesz mi o tym świecie... - wyszeptała, słysząc wchodzącą rudowłosą do środka.
- O jakim świecie? - niespodziewanie pani psycholog usłyszała kilka słów blondynki, która nie była zadowolona z tego faktu.
Może uzmysłowię wam tą sytuację. 

Kobieta
Psycholog, która stara się znaleźć powód "choroby" dziewczyny. Stwierdza, że jest zdrowa na umyśle i dowiaduje się o demonie, który opętał brązowooką. Media wariują na tą wieść. Kobieta zaciekawiona jak każdy pewnie człowiek, pragnie nawiązać dłuższy kontakt z istotą. Nie świadoma wynikających z tego kłopotów, pcha się coraz to głębiej. 

Yoshina
Dziewczyna poszkodowana najbardziej z tego wszystkiego. Uznana za wariatkę, która z zimną krwią zamordowała lekarzy i zwierzęta w lesie, śpiąc z ich zwłokami. Nikt zbytnio jej nie wieży, a Zuza bardziej intryguje sam fakt o jej zmyślonym demonie. Znając już prawdę, poznając go, blondynka tylko czeka, aż bestia zabije panią psycholog. Nic już nie ma dla niej sensu, gdyż do końca życia będzie poszkodowana przez to jedno opętanie.

Demon
W końcu i na niego przyszła pora. Gdyby tylko wtedy nie stracił kontroli nad ciałem, to by wszystko ustatkował. Nikt by się o tym nie dowiedział, a tak ma tylko więcej pracy. Bystrzak, z zaplanowanym już wcześniej planem, czeka na dogodną sytuację. Wyśmienicie. teraz zirytowany coraz bardziej ciekawską kobieta, czyha na moment mordu. Potem zabranie duszy Minakai do innego świata i posprzątaniu po niej w jej ciele zanim wróci do rzeczywistości.

- Cudownym, w którym mieszkają demony i inne istoty. Ty sama będziesz wyjątkowa jak twoja cudowna dusza.
- Nie ważne. Nie powinna pani wiedzieć więcej niż przeznaczenie na to pozwala - odpowiedziała pragnąć dokończyć rozmowę z demonem.
- Nie bądź taka. Jak wrócisz, będziesz żyć znowu jak normalna dziewczyna, a nasza tajemnica pozostanie nią - Yukira przejechał chłodną dłonią po jej policzku, składając na nim pocałunek. - Wszystkim się zajmę tylko daj mi czas.
- Um - potaknęła i popadła w sen. Szybkie pchnięcie ostrzem w plecy i już czuła jak zaczyna odlatywać. Głosy przerażonej psycholog dało się ledwo słyszeć. Przerażona była zdrętwiałym ciałem Minakai jak i momentalnie bladym.
- Proszę mi tu tak nie krzyczeć do ucha - syczący głos wydobył się z ust blondynki, a kobieta zadrżała na widok przerażającego spojrzenia i szyderczego uśmieszku demona.

Postacie

Yoshina Minakai
Dziewczyna ta miała zróżnicowane życie. Jako dziecko niczego nie mogła zarzucić. Zwracano jej wystarczająco uwagi, więc nie do końca wiadomo, dlaczego postanowiła zawrzeć kontakt z demonem. Od małego była radosna, pełna energii i wiecznie uśmiechnięta. Pomysłowa, budowała liczne tunele i tory przeszkód dla swoich królików i innych podopiecznych. Zwyczajnie kochała zwierzęta i przygarniała pałętające się koty, ukrywając je w swoim pokoju przed rodziną. Wszystko zaczęło się właściwie zmieniać, gdy miała siedem lat. W tedy jej kolorowe życie przemieniło się w koszmar. Rodzina przestała zwracać uwagę na córkę, a za razem wnuczkę. Odpychana zaczynała czuć się samotnie i zupełnie niepotrzebna. W końcu nadszedł kres jej sił i żaląc się nad sobą po raz setny, została nareszcie zauważona przez demona, którego chciała spotkać już dawno temu. Miała nadzieję, nie. Wiedziała, iż zdobycie z nim kontraktu zmieni jej życie nie do pomyślenia. Tak też się stało. Od tamtej pory, brązowooka żyje w zakłamaniu. Uśmiecha się i śmieje odczuwając wyłącznie pustkę w głębi siebie. Chciała być inna, odmienna i niesamowita. Tak też się stało, za niewyobrażalną cenę, za samotność i wieczne nieszczęście. Yoshina mimo to jest silną osóbką,która walczy o swoje. Uparta i nieugięta, nie boi się stanąć czemuś na przeciw. Nawet śmierci i swemu demonowi. Energiczna, kocha wpatrywać się w deszcz jak i w nim stać. Najciekawszą rzeczą jest to, że w postaci duszy wygląda całkiem inaczej, gdyż dusza odzwierciedla prawdziwy charakter człowieka. Dlatego też dziewczyna ma długie, białe włosy zmieszane z lekkim różem i niecodzienny strój.
 Zuza Brothey
Wiadomo o niej tylko tyle, że była psychologiem Yoshiny, pragnąc dowiedzieć się o jej powodzie jednodniowego mordu. Kobieta od samego początku bardzo polubiła dziewczynę, a rozmowy z nią sprawiały jej wielką przyjemność. Zafascynowana jej opowieściami dowiedziała się o demonie i pętaniu jej ciała. Niestety, za tą wiadomość musiała zapłacić swoim życiem. Na koniec usłyszała tylko kilka słów, a jednymi z nich było o to te zdanie:
"Nie każdy człowiek może wiedzieć tak wiele, a osoby, które wiedzą zbyt dużo, umierają."
Słońce
Słońce jest dość młodą dziewczyną, która prawdopodobnie przed śmiercią uczęszczała ledwo do gimnazjum. Duszyczka ta uwielbia muzykę, tańczyć z jej rytmem i śpiewać. Nie pamięta niczego przed swoją śmiercią, dlatego też dostała przezwisko, które doskonale ukazuje jej charakter. Kocha wszystko, całe życie widzi w różowych barwach. Niesamowicie kocha chodzić do szkoły z Yoshiną, gotować i sprzątać, słuchając przy tym energicznych piosenek. Uwielbia również kłócić się z Umysłem, ale po przyjacielsku. W ten sposób umacniają swoją przyjaźń. Słońce była pierwszą duszą z którą brązowooka się zaprzyjaźniła. To dzięki niej Minakai ma jeszcze ochotę wychodzić poza mury mieszkania. Duszyczka jest wiecznie uśmiechnięta i otwarta na świat, a także na nowe znajomości. Doskonała pocieszycielka naczynia demona, bez wiedzy jak przejść na ten drugi świat, pozostała przy Yoshinie, chcąc pomóc jej odnaleźć siebie.

Umysł
Poważny i opanowany, który kocha się uczyć. Możliwe, że za życia był kujonem przesiadującym wyłącznie przed książkami. Obeznany we wszystkich kierunkach, pomaga Yoshinie się uczyć do sprawdzianów, ale niezbyt daje sobie radę w kontaktach z innymi. Woli milczeć niż wylewać swoje słowa, których i tak zapewne nikt by nie zrozumiał. Bardzo lubi Słońce, która tak jak on nie zna swojej historii. Niebyt się z nią dogaduje, ale robi to celowo. Ten młodzieniec uwielbia poznawać charaktery innych ludzi, a u boku Yoshiny został tylko dlatego, że czasami przypomina mu Słońce. Został przy nich tylko ze względu na niebieskooką, która chce pomóc przyjaciółce. Baczny obserwator, doskonale pojmuje uczucia i intencje innych, dlatego zgrabnie daje sygnały innym, że jest wstanie im pomóc. Nie raz po manipulacjach nakazywał Inie lub Słońcu rozweselić Yoshinę, bo sam nie zrobiłby tego tak dobrze.W głębi duszy, to bardzo towarzyski chłopak, pragnący przebywania w towarzystwie innych osób, które niezmiernie cieszą się z życia.
 
Ina
Spokojna i mało mowna dusza, która swoją historię ukrywa przed całym światem. Na wszystkich spogląda z pewnym dystansem i obojętnością. Nigdy się nie uśmiecha i jak Len, strzeże Yoshiny pomagając jej w trudnych chwilach załamania. Jako jedyna potrafi pomóc jej w krytycznych sytuacjach. Dusza ta ma lat tyle, co Minakai, dlatego też dobrze się rozumieją bez słów. 
Len Yang
Tajemniczy duch, którego wyglądu i głosu nie może poznać Yoshina. Ich pierwsze poznanie było pewnej nocy, kiedy to załamana dziewczyna usiłowała zasnąć. Nie mogąc uspokoić swych nerwów, ciągle usiłowała powstrzymać swoje łzy. Len chcąc ją pocieszyć postanowił ją objąć, co zbombardowało ciało dziewczyny chłodem, dusznościami i szczęściem. 
Od tamtej pory duch strzeże Minakai przed demonem chcąc ją przed nim uchronić. Niestety nie jest to dla niego łatwe, gdyż dziewczyna z ledwością wyczuwa jego obecność. Spokojny romantyk zawsze ukrywa się w kącie pokoju Yoshiny dopóki nie zaśnie, wysłuchując jej słów. Zamyślony woli stać na drugim planie, ale nigdy nie zawaha się w obronie dziewczyny, gdyż tylko z jej powodu nadal pozostaje na świecie żywych.
Yang nie jest świadomy swoich uczuć do Minakai, co ciągle zmusza go do rozmyślań. Opiekuńczy i troskliwy mało kiedy ukazuje swój uśmiech na twarzy. Jego historia za życia jest doskonale znana, ale nie przepada za opowiadaniem o niej. Sam nie pochodzi z Polski, gdzie urodziła się Minakai. Pochodzi z Ameryki gdzie gang przypadkowo zamordował jego rodzinę i siostrę, która nadal błąka się gdzieś na świecie. Duch uczynił wszystko, co było w jego mocy aby odejść w spokoju, ale nie jest wstanie, gdyż osoba bliska jego sercu ciągle miewa problemy z własnym niedokończonym życiem.
Chłopak bardzo chce ukazać jej piękno oddychania, smakowania potraw, lecz nie do końca wie jak to zrobić.

Ryu Yukira
Bardzo stary i potężny demon. Najpotężniejsza istota mroku, której marzeniem jest obalić Szatana, aby samemu zasiąść na jego tronie. Do tego potrzebna jest mu pewna moc, którą posiadają wyłącznie ludzie. Są to wyjątkowe uczucia, których demon nie rozumie. To właśnie to od zawsze interesowało go w tych stworzeniach, miłość. Za każdym razem człowiek był słaby, gustował w starych ludziach, tych młodszych, nawet gejach i lesbijkach. Kontrakty nawet robił z dziećmi, ale i one go rozczarowywały. W końcu, któregoś dnia wyczuł potężną duszę uwiezioną w ciele. W ten sposób spotkał Yoshinę i za wszelką cenę został jej demonem. Bestia uwielbia zmieniać swój wygląd, jak każdy demon, który jest zmuszony zmienić naczynie. Każdy człowiek ma inne degustacje i za każdym razem demony muszą zmieniać swoje kształty. Yukira nie wiedząc czemu polubił swój wygląd, który miał zauroczyć dziewczynę. Niestety, mimo przemienienia się w ideał blondynki, nadal nie potrafi jej rozgryźć. Jednak to go nie zniechęciło, wręcz przeciwnie. Postanowił zmarnować więcej swojego czasu i pojąć ludzkie serce, aby lepiej poznać tajemniczą moc ludzi, której tak bardzo potrzebował. 
Ryu jest cwanym i doskonale manipulującym demonem, który woli wymknąć się od kłopotów niż stawić im czoła. Flirciarz, zawsze zagląda do klubów w celu poszukania towarzystwa, gdyż Yoshina jako jedyna przeciwstawia się mrocznemu panu. Zniecierpliwiony demon musi nie tylko wytrzymywać ze swoim naczyniem, ale również borykać się z duchami,które jej towarzyszą, aby przeszkodzić Yukirze w przemianie jej w demona i zdobycie tego, co pragnął od samego początku. W ten sposób postanowił przyśpieszyć swój plan po 7 latach kontraktu.

Sombre
Ta demoniczna kobiecina jest bardzo podobna do Tep, która uwielbia dobrą zabawę. Mimo to nie należy do lesbijek. Ona uwielbia mężczyzn i to bardzo. Nie potrafi odkleić się od Ryu. Sama swoje naczynia wybiera tak, aby go przypominały. Po prostu jest uzależniona, aż chora na jego punkcie. Posłuszna, wierna dziewczyna zawsze wypełnia swoje obietnice i pomaga swym znajomym. Najbardziej ceni sobie przyjaźń z Teqillą, która skrycie podkochuje się w przyjaciółce.
Sombre uwielbia ciemność, sama z niej się w końcu urodziła, a jej zafascynowaniem są wilki. Kocha wyzywające ubrania i wykorzystuje swoje kobiece kształty, mamiąc inne istoty, czy to demony, czy też ludzie. Byle ją zadowolić i zrobić, to co chce.

Teqilla Minato
(Tep)
Ta słodka dziewczyna kocha imprezować. Jak każda demonica uwielbia towarzystwo Ryu, a zwłaszcza w intymnych chwilach. Jednak dla niej jest to zwyczajna zabawa, osobiście woli kobiety, co dało się zauważyć podczas tańcowania z Minakaią w knajpie, gdy to obdarowywała upitą pocałunkami. 
Tep kocha alkohol, mogłaby pić go bez ustanku, ale jak każda osoba, nie chce ciągle być na haju. 

Najbardziej przepada za towarzystwem dwóch kobiet ciemności, Sombre oraz Shayen, którą uważa za swoją opiekunkę. Traktuje ją niczym matkę, a ta z kolei zadowolona często to wykorzystuje. 
Minato jest bardzo energiczna i żywiołowa, a naczynia bardzo szybko jej się nudzą. W gruncie rzeczy jeszcze nigdy nie zmieniła człowieka w demona, ale to raczej z niechęci. Dziewczyna zachowująca się jak dziecko, woli nie posiadać kolejnych rywalek do zabawy z Yukirą.                


Shayen
Jedna z potężniejszych demonicznych kobiet, która jednocześnie jest kochanką Ryu. Kobieta ta uwielbia swoje kręcone i dobrze zadbane włosy. Kobieta przebywa w barach i knajpach dla demonów tylko ze względu na spotkanie się z Yukirą. Sama zaś uwielbia palić staroświeckie fajki. Kobieta uwielbia zagadki jak i ciekawych mężczyzn. Sama swoje naczynia wybiera z dokładnością. Jako jedyna zna pragnienie Ryu, gdyż obiecywała mu pomóc w dokonaniu jego marzenia za zostanie jego żoną. Pani mroku jest konkretna i nie lubi owijać niczego w bawełnę. Swoich towarzyszy w rozmowie uwielbia uwodzić spojrzeniem jak i nim straszyć, dając do zrozumienia, że nie jest byle kim.

Miya Saraniroto


Yuki
Yuki jest smokiem śniegu, którego Ryu schwytał wraz ze swoim znajomym w Krwawym Lesie. W poszukiwaniu zwierzęcia na spełnienie kolejnego marzenia swego naczynia. Yuki jest bardzo rzadkim gatunkiem bestii, która po zabiciu przemienia się w jajo, aby na nowo się narodzić. Smoczyca w młodym wieku była bardzo energiczna i sprawiała wiele kłopotów. Ciekawska życia komunikowała się ze swoją panią mentalnie. Już w postaci jaja nie raz pomogła dziewczynie w kłopotach, uświadamiając jej o sensie istnienia. Podczas dorośnięcia zrobiła się bardziej poważna i troskliwa. Połączyła ją niezwykła więź z Yoshiną, która nieustannie nią się opiekowała. Yuki była nie tylko jej towarzyszką, ale także najlepszą przyjaciółką.

Rozdział 7

. . . Mam zamiar dostać to, czego pragnę . . .

. . . Za wszelką cenę . . .

. . . Jej ciało i dusza . . .

. . . Będą moje . . .

. . . Na wieki . . .

Promienie wstającego słońca przebijały się do białego pokoju szpitalnego, w którym spoczywała przemęczona Yoshina. Więdnące kwiaty puszczały na wolność swoje płatki, które opadały na blat stoliczka. Wszystko wydawało się żyć własnym, powolnym życiem, ale jedna osoba nie mogła dłużej czekać. Wstrzymywał się przez siedem lat i nie miał zamiaru ani chwili dłużej. Czuł, że powinien rozpocząć swój plan, brać to, na co zasługiwał z kontraktu. Był wściekły sam na siebie. Chcąc uzyskać z ciała i duszy blondynki jak najwięcej emocji, zapomniał o powodzie tej całej szopki. To udawanie grzecznego chłopczyka niemiłosiernie go męczyła. 
Demon siedząc na wolnym krześle, spoglądał w postać śpiącej Yoshiny, która niewinnie oddychała przez otwartą buzię. Dobrze pamiętał cały kontrakt, choć zapewne licealistka nic z tego nie mogła sobie przypomnieć.Tak to już bywało. Naczynie nigdy nie mogło pamiętać co najmniej połowy umowy, tak było po prostu wygodniej. 
- Póki jest słaba, mam szansę nią zawładnąć - syknął, marszcząc brwi i zagryzł dolną wargę, opierając brodę o rękę. Znał procedurę i sposób opętania ciała, ale nie miał bladego pojęcia jak się za to zabrać. Ta słodka idiotka była zbyt nieprzewidywalna. Za każdym razem, kiedy był pewien zwycięstwa, ta w jakiś sposób trzeźwiała i odpychała go na bezpieczną odległość. Właściwie, to z tego powodu zrezygnował z dalszych starań, jakby chciał ją do siebie przekonać, ale ta nadal tylko tworzy po między nimi mur. Wiedziała, że to demon i nie miała zamiaru zmieniać tego faktu, gdyż w jej sercu było miejsce wyłącznie na tego jedynego Lena.
- A gdyby tak... - pomyślał z mrocznym spojrzeniem, które nie wróżyło niczego dobrego. - Zapomniała o nim? Gdyby wysłać ją na dłuuugi czas do innego świata, w którym pozna inną miłość? - syknął z szatańskim uśmiechem. To był plan doskonały. Ten zaś złamałby jej serce, a ten z łatwością zawładnąłby dziewczyny ciałem, ale to trwałoby zbyt długo. Ryu nie mógł już więcej czekać.
- Nie, zrobię to teraz - wstał z siedzenia podchodząc do przebudzającej się Minakai.
- Gdzie ja...? - spytała z przymrużonymi oczami na pochylającego się do niej demona, który musnął ją w czoło.
- Śpij - szepnął, a blondynka czując okrutny ból na brzuchu wytrzeszczyła oczy. Wszystko działo się tak nagle. Zdążyła tylko jęknąć z przerażenia zanim demon spłonął w czarnym dymie, a jej ciało pochłonęło go w całości. Kurczowo zacisnęła pięści chwytając kawałki pościeli łóżka,  i podciągając je do góry, zacisnęła zgrzytając zębami. Ból rozdzierał ją od środka, coś ją raniło, coś potwornego zaczynało krążyć w jej żyłach, narządach i całym ciele.
- Aaa!!! - wrzeszcząc ukazywała jak silny ból rozpierał ją całą, a do środka weszła para lekarzy i natychmiast chwyciło dziewczynę za kończyny, aby nie zrobiła sobie krzywdy. - Puuuszczaaajjjj! - warczała z wściekłym spojrzeniem. Jej oczy były zamglone, a źrenice nienormalnie powiększone. Nachodziły powoli na biało, zmieniając swa barwę w czystą czerwień.
- Spokojnie moja kochana, nie walcz, to mniej będzie bolało - grzmiące echo demona zaczynało gnieździć się w jej głowie, a ta z przerażeniem uroniła kilka łez nie czując rąk. Miała wrażenie, że zaczyna odpływać, że wszystko staje się w jej oczach drugoplanowe, jakby zaczynała być wyłącznie obserwatorem.
- Ja... nie chcę...
- Nie kłam. Spójrz na nich. Na ich zakłamaną troskę o ciebie.
- Nie sa zakłamane.
- Nie prawda. Niby czemu mają się martwić, skoro cię nie znają? To ich praca, nic poza tym. Przejrzyj na oczy. Oni, wszyscy cię oszukują spoglądając w twoje oczy. Ja taki nie jestem. Nie okłamuję cię. Czy kiedyś to zrobiłem?
- Nie... nie wiem... nie...
- No właśnie, nie zrobiłem tego. Jestem dobrej woli, spełniam twoje marzenia, dbam o ciebie.
- Dbasz? - wyszeptała tym razem czując, że wyłącznie może obserwować, widzieć przez swoje oczy tak samo jak jej demon, który namawiając ją, rozkoszował się jej napływającymi uczuciami.
- Właśnie tak... - syknął zadowalająco, a blondynka przymknęła oczy ukazując ich nowe oblicze. Ciało opadło bezwładnie na łóżko, a lekarz zbliżył twarz chcąc sprawdzić puls, gdy to powieki dziewczyny energicznie się uniosły ukazując szyderczą czerwień.
- Gdzie z tą mordą? - syczący głos wydobył się z ust dziewczyny, a kocie oczyska z szyderczym śmiechem spoglądały na przerażenie mężczyzny. - No co? Niemowa? - roześmiany chwycił lekarza za gardło i z całej siły ścisnął, miażdżąc mu błyskawicznie kręgi. - Teraz twoja kolej - powiedział podnosząc się chwiejnym ruchem z łózka, gdy tylko odrzucił na bok martwe ciało mężczyzny. Czuł te rozmaite emocje przepełniające jego demoniczną duszę. Był tak szczęśliwy i podniecony, że miał ochotę zabić. Pragnął widoku krwi i tego zabawnego spojrzenia błagającego o litość. I tym razem mógł je dostrzec, kiedy podszedł do kobiety podpierającej ścianę.
- Oj przestań. Śmierć, to najlepszy dar - syknął z zawadiackim spojrzeniem. - Jakim może cię obdarować demon - zmarszczył cwanie brwi i pochwycił w swoje drobne dłonie krzesło.
- Błagam, nie rób tego Yoshina. Nie jesteś złym człowiekiem! - krzyknęła, a demon w ostatniej chwili powstrzymał się od zabójczego ciosu, spoglądając pytająco na kobietę. - Ty... jesteś dobra.
- Dobre! - roześmiany huknął lekarkę, która z ledwością jeszcze dyszała na podłodze. - Głupia, nic nie rozumiesz - syknął kucając koło jej przerażonej twarzy. - Yoshina nie jest aniołkiem, a ja nie jestem Yoshiną - dodał z szerokim uśmiechem i ukręcił kobiecie kark. Podniósł się czując znaczniejszą wygodę w ruchach i leniwie rozciągając swoje mięśnie, wyszedł z sali rozpaczliwie krzycząc.
- Pomocy! Jakiś mężczyzna zabił lekarzy! - krzyczał z niewinnym głosikiem, a służba lekarska wbiegła do środka z piskiem. Ten zaś wykorzystując zamieszanie, skierował się do wyjścia, napotykając przed windą lustro, w którym mógł się przyjrzeć.
- Jaki słodki pyszczek - syknął wycierając policzek na którym widniała stróżka krwi, kiedy to ciecz tryskała z głowy kobiety. - Ale w takich ubraniach nie mogę nigdzie iść - westchnął zrezygnowanie, rozglądając się po okolicy i podwędzając ciuchy innej dziewczynie, przebrał się w toalecie, bawiąc się od razu okrągłościami blondynki.
Zaspokojony obydwoma rzeczami, wyszedł na miasto kierując uśmiech prosto do nieba. Wziął głęboki wdech dawno nie czując bezbarwnej świeżości powietrza i skierował się w głąb miasta.
- Jaki obrzydliwy dzień - syknął z zadowoleniem na twarzy, spoglądając na ulicznych ludzi. - Co za tępe istoty nie mające bladego pojęcia o czym kol wiek - prychnął na samą myśl o technologi. Dziwił się, ze w ogóle mają czelność tak to wszystko nazywać. Nie dorastali innym istotą do pięt w tych sprawach. Ale cóż, każdy żyje we własnym świecie z własnymi prawami, a jedna z nich mówiła wyraźnie, że nie wolno uświadamiać ludziom o swoim zacofaniu i głupocie podczas niszczenia świata przez własne lenistwo.
- Witaj maleńka - nagle jakiś mężczyzna stanął na przeciwko dziewczyny, nie pozwalając mu na dalsze kontynuowanie wycieczki. Demon nie zadowolony z tego faktu spojrzał zabójczo na faceta, który nadal nic sobie z tego nie robił.
- Usuń mi się z drogi - powiedział marszcząc groźnie brwi. Póki co miał jeszcze bardzo dobry humor, co wnioskować można było po jego grzecznym zwrocie do czarnowłosego zboczeńca.
- Nie zrobię tego. Masz śliczne szkła kontaktowe. Jesteś jedną z tych Otaku? - spytał odgarniając blondynce włosy do tyłu, aby przyjrzeć się badawczo skroni.
- Chciałbyś - syknął z kpiącą miną, przymykając oczy i lekkim kopniakiem w jego krocze, poczekał aż mężczyzna uklęknie z bólu. - Debilu - dodał stąpając po nim na drugą stronę. - Byłem grzeczny, ale każdy ma swoją cierpliwość - zerknął przez ramię na leżącego adoratora. - Nawet demon.

Pełnia dzisiejszej nocy nieubłaganie zaczynała się zbliżać, a Ryu z szyderczym zadowoleniem oblizał zakrwawioną dłoń od zabawy w weterynarza w pobliskim lesie.
- Przestań... - rozpaczliwy głos Yoshiny zaczął bombardować jego duszę. - Przestań je zabijać!
- Cicho! Ja ich nie zabijam. Pomagam dostać się na ten lepszy świat.
- Kłamca! Nie pozwolę tobie skrzywdzić kogoś jeszcze! - ciało dziewczyny zaczęło samoistnie sprzeciwiać się woli demona, który z niezadowoleniem na twarzy próbował opanować sytuację.
- Sama krzywdzisz wszystkich do koła siebie!
- Nie prawda!
- Więc spójrz! Przypomnij sobie ile to razy rodzina i przyjaciele płakali z twojego powodu - syknął czując chwilowe załamanie ducha Minakai. - Przyznaj się do swoich błędów, idiotko.
- Nie, kłamiesz...
- Sama mówiłaś, że nigdy nie kłamię. Dobrze wiesz, że znam cię lepiej od kogo kol wiek. Jesteśmy połączeni przez kontrakt. Nic nie umknie mojej uwadze. Cierpiąc, sprawiasz ból innym, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Nie wygłupiaj się i obserwuj.
- Nie! Jesteś moim demonem i masz mnie słuchać!
- Czy ty wiesz, co oznacza słowo demon? - roześmiany oparł się o pień jednego z drzew i powoli osunął się na ziemię, czując utracone siły. Dziewczyna nadal nie dawała za wygraną. Od samego początku walczyła, gdy tylko zaatakował lekarzy, ale była wtedy zbyt słaba. Teraz nabrała sił, gdy on sam kontrolując ciało stracił ich bardzo wiele.
- Istniejemy by rozprzestrzeniać cierpienie i smutek. Zagłębiamy ludzkość w ciemności i doprowadzamy do ich zagłady, powiększając swoją własną rasę.
- Przecież wiem! Myślisz, że jestem taka głupia? Ja... taka nie jestem! Wiem więcej niż myślisz. Może i ty znasz mnie lepiej, ale ja również wiem coś, o czym ty nie masz zielonego pojęcia.
- Co?! - zaskoczony z niedowierzaniem spojrzał w nieokreślony punkt przed sobą, jakby wyczuł obecność Yoshiny poza jej ciałem. To było niemożliwe, przecież ona nie mogła, on sam był czystym demonem bez emocji. Nie mogła zauważyć niczego bez jego pomocy, niczego, a zwłaszcza u niego.
- Zdziwiony?
- Nie.
- Więc przerażony?
- Nie znam takiego słowa.
- To zaraz poznasz, bo wcale nie jesteś demonem. Jesteś zbyt miły! Zbyt łagodny i cwany aby zrobić mi krzywdę. Nie mógłbyś...
- Mylisz się! - warknął złowieszczo szczerząc kły.
- Więc udowodnij, zabij mnie.
- Jesteś mi potrzebna.
- Do czego? Do niszczenia nudy, która odczuwasz z braku jakichkolwiek uczuć? Przyznaj się, jako demon, masz uczucia.
- Zamilcz! - wrzasnął czując jak dziewczyna wytrąca go z równowagi i wracając do rzeczywistości, oddał dziewczynie kontrolę, przygniatając ją silnym uściskiem do pnia drzewa. - Nic nie wiesz - spojrzał w jej puste oczy.
- Wiedząc mniej, wiem więcej - odpowiedziała z uśmiechem i zasnęła z wycieńczenia.
- Nierozumiem, co to za dziewczyna?

Rozdział 6

Sobota dla wielu osób powinna wyglądać słonecznie, a upał nakazywać im wskakiwać błyskawicznie do lodowatej wody. Niestety, połowa mieszkańców czuła wielkie rozczarowanie spoglądając w okna, za którymi padał deszcz. Dla Yoshiny była to cudowna pora, gdyż uwielbiała to zjawisko. Nie wiadomo dlaczego, ale potrafiła wpatrywać się w opadające krople na szybach mieszkania z wyraźnym uśmiechem na twarzy. Czuła niesłychaną ulgę na sercu, jakby deszcz zmywał z niej wszystkie smutki i zmartwienia. Jednak Ryu jakąś się do tego nie uśmiechał. Spoglądał znudzony na kanapie przełączając programy, kiedy blondynka nadal wzdychała do okna.
- Ej, sweet love, nie słyszę telewizora - sprecyzował zachowanie dziewczyny, napotykając jej groźne spojrzenie. - Nie patrz tak. Mówię tylko prawdę - wzruszył ramionami, skupiając uwagę na telewizorze.
- Daruj sobie, ale nudzę się równie mocno jak ty - burknęła stukając palcami o parapet.
- Czyli masz ochotę na przygodę? - spojrzał z iskrą w oczach na dziewczynę, pojawiając się obok niej i z silnym uściskiem, podniósł pod sam sufit. - Mój koleżka, o którym niedawno mówiłem zabawia się miło ze swoim naczyniem. Może powinienem pójść w jego ślady? - spytał dotykając piersi brązowookiej.
- Puszczaj zboczeńcu! - warknęła wściekle i z nadpływająca siłą, odrzuciła od siebie demona. - Jak widzisz, nauczyłam się korzystać trochę z twoich mocy.
- Nieźle, ale ciągle znam więcej sztuczek - syknął czując wyraźniejsze emocje Yoshiny, które go jeszcze bardziej pobudzały. - Wszystkie się godziły. Jedna nawet zrobiła To przed zawarciem kontraktu - wstał, powoli podchodząc do dziewczyny.
- Przestań zboczeńcu! Nie będę tobie posłuszna! Masz mnie zostawić! - krzyknęła, a czerwonowłosy zastygł z niedowierzaniem. Chwilę stał nieruchomo spoglądając na Yoshinę, kiedy gwałtownie chwycił ją za szyję i boleśnie przygniótł do ściany.
- Nigdy, nie mów, do demona, w ten, sposób - wysyczał niebezpiecznie, a po dziewczynie przeszły okrutne ciarki. Miała wrażenie, że przed sobą zobaczyła samego diabła, jak te przerażające oczyska w swych koszmarach.  
- Kiepsko znosimy sprzeciw - dodał, odrywając rękę od blondynki i błyskawicznie wyparował.
- Co to... - ześlizgnęła się na podłogę. - Było? - wybełkotała zdezorientowana. Jeszcze nigdy nie widziała w nim takiego zachowania, zachowania prawdziwego demona. Teraz była pewna, że oszukiwał ją, zwodził wyuczonymi odruchami i wypowiedziami.
- Czy to była twarz demona? Jeśli tak to... - zadrżała widząc jak coś schowało się za fotelem. Przełknęła głośno ślinę zaglądając za siedzenie i niespodziewanie wylądowała na ziemi.
- Yoshina! - Słońce wyglądała na bardziej podekscytowaną  niż zazwyczaj, a jej policzki oblewał wyrazisty róż. - Yoshina! Trala la! Yoshinka minka! - bujając się z niesłyszalnym rytmem podśpiewywała, siedząc na dziewczynie, aż tu nagle do pokoju zaglądnęła babcia blondynki.
- Czemu leżysz na ziemi? - spytała ze zdziwieniem na wnuczkę, która dziwnie poruszała rękoma. - Wstań, bo się jeszcze przeziębisz - westchnęła z delikatnym uśmiechem, siadając na fotelu. - Zadzwoń do koleżanki, wyjdźcie gdzieś razem - zaproponowała, obserwując dziwnie zachowująca się blondynkę, która turlała się po ziemi. - Co ty wyprawiasz?
- Puszczaj Słonce! Babcia tu jest! - krzyknęłam do duszy, ale ta mnie nie słuchała. Myślałam, że porządnie się uderzyła w głowę, dopóki mi nie chuchnęła prosto w nos. O boże! Jak wali! Co ona piła?! To nie było normalne!
- Yoshinka ma śmieszną minkę! - a ta nadal mnie nie słuchając, siłowała się ze mną na podłodze. To musiało wyglądać komicznie, a co najmniej dziwacznie z punktu widzenia babci.
- Puszczaj, bo jeszcze pomyśli, że jestem chora psychicznie! - odepchnęłam duszę, energicznie wstając na równe nogi. - To... ja się do niej przejdę - powiedziałam z głupkowatym uśmieszkiem i czym prędzej wyszłam z mieszkania zakładając na głowę kaptur. Od zawsze nie przepadałam za parasolkami, za często zbliżały mnie do piorunów. Tak, piorunów.
- Huh... było blisko - odetchnęłam z niewiarygodną ulgą, chowając się pod jednym z drzew.
- Zbyt blisko.
- Ła! - pisnęłam odskakując w bok na widok Ryu, którego przecież nie było obok mnie!
- Coś się stało? - spytał jakby nie wiedział, o co chodzi. Rany... jak mnie irytuje jego oszukana głupota! 
- Nie, nic, a nic - pokiwałam głową z głupkowatym akcentem. Coś zaczynam nadużywać tego słowa, no nie? Zauważyliście? Tak? Bo ja wcale.
- Będziesz tak moknąć, czy zrobisz coś ciekawego? - spytał doprowadzając mnie do jeszcze większej irytacji.
- Nie - odpowiedziałam odchodząc i jak na złość wpadłam w kałużę, ale nie stopą, nieeeeee. Musiałam potknąć się o maciupeńki kamyczek i zaryć cała w kałużę!!! 
A ten z czego się ryje?! Jestem cała mokra! Zimno mi! Niech przestanie się ze mnie śmiać! JA TU OSZALEJĘ! Jestem otoczona dziwnymi duszami! Co za okropieństwo! Wszyscy muszą się ze mnie nabijać!
- Ach ta moja słodka idiotka - pokiwał przecząco głową z przymkniętymi oczyma i pomógł mi wstać, bez mojej zgody! - Zabiorę cię do knajpy odwiedzanej przez demony. Pamiętaj, musisz zachowywać się jak jeden z nich - mrugnął do mnie okiem, klepiąc po mokrej głowie. Czego niby oczekiwał? Ja? Udawać demona? Ja nawet nie umiem dobrze kłamać ani żartować! Ja nawet się jąkam!

Pomimo moich zastrzeżeń i niechęci, Ryu zaprowadził mnie do... jakiejś rudery? Przecież to opuszczona knajpa! Jeśli myśli, że tam wejdę, do grubo się myli! Tam jest pełno pająków i w ogóle! Ja nienawidzę pająków! 

Podeszliśmy do wejścia, a na drzwiach przed moimi oczyma zawisnął włochaty olbrzym! Z piskiem podskoczyłam rzucając się w ramiona rozbawionego demona. 
Tak, temu to się podobało, nie ma co. W końcu raz w życiu, sama wskoczyłam mu w ramiona.
- Grać możesz dopiero jak wejdziemy - roześmiany z kpiącą miną postawił mnie na ziemi, wycierając dłonie w chusteczkę jakbym była jakimś śmieciem! Co za wstrętny typ! 
- Ale przecież tutaj niczego nie ma - rozglądnęłam się po opustoszałej ulicy z pozamykanymi budynkami, które od kilku lat nie były otwierane.
- Gdyby ludzie mogli widzieć wszystko, to co duchy i rozmawiać z nimi bez problematycznie, to jaka byłaby z tego zabawa? - spytał z tym niebezpiecznym błyskiem w oczach, a ja tylko przełknęłam głośno ślinę. Co tym razem miał zamiar zrobić? - Najpierw musisz ubrać to - wyciągnął z kieszeni spodni bikini, które kupowaliśmy jakiś czas temu! Co za bydlak! On tylko czekał na tą okazję! Ten demon coraz bardziej mnie przeraża! 
 - Chcąc udawać demoniczną kobietę, musisz ją przypominać. Włóż ten strój - podał mi materiał, a ja wzięłam go z oburzoną miną. 
- Żartujesz sobie, co nie? - podniosłam brwi do góry, a ten bez słowa oczekiwał aż się przebiorę. Matko jedyna. Nie ma mowy! Nie będę pokazywała swojego ciała innym demonom! Co sobie pomyśli... właśnie kto? Przecież nikt tego nie zobaczy! O matko! Pomocy! 
- No dalej, nie będę czekał w nieskończoność - prychnął rozbawiony, a wokół mnie pojawiła się kotara. Byłam wściekła, ale ta ciekawość życia demona zbyt mocno mnie ciekawiło, abym nie skusiła się na ten mały wybryk. A co mi tam? Przecież nikt nie będzie tego widział. Tylko nieznane demony, a one takie szaleństwa lubią, prawda? Powiedzcie, że tak!
- Skończyłaś?
Kończyłam zawiązywać ostatnie sznureczki w bikini, kiedy niespodziewanie Ryu zniszczył kotary, a ból rozprzestrzenił się po moim ciele. Poznawałam ten nieprzyjemny, ale szybko zanikający ból. Zanim się zorientowałam, moje ciało spoczywało bezwładnie na mokrej ziemi w stroju kąpielowym, który był również na mnie. Ale jakim sposobem?! Przecież miało odzwierciedlać mój chara... no tak, wszystko jasne. Celowo mnie zawstydził i wprowadził w stan seksownej kobiety, aby strój pozostał na swoim miejscu. 
- Chodźmy - machnął specyficznie dłonią, a przed moimi oczyma ukazała się... zaludniona demonami knajpa, do której co chwilę wchodziły jakieś nowe istoty. Z wrażenia nie byłam wstanie skarcić Yukiry za wyciągnięcie mnie z ciała, bo ten widok był bajeczny. Dobrze zbudowany ochroniarz stał przed wejściem odganiając uporczywe demony. Jasne światła lamp rozświetlało środek budynku nie pozwalając dostrzec, co znajdowało się wewnątrz. Zastanawiałam się jak tam wejdziemy, ale jak zauważyłam, Ryu był bardzo popularny w tych okolicach. Każdy przechodzący demon, a zwłaszcza kobiety, witały go z szerokim uśmieszkiem. Czułam się nieco zgorszona, a zwłaszcza, iż jakiś dupek klepnął mnie w tyłek!
- Młody, ona jest na dzisiejszy dzień moja - spojrzał zwycięsko na istotę ciemności i obejmując mnie nisko w talii, zaprowadził do środka.
- Jesteś tu popularny - stwierdziłam widząc jego rozbawioną minę. Tak, był z tego powodu bardzo dumny. Ja tam nic fajnego w tym nie widziałam, ale dziwił mnie ten widok demonów zbierających się w takich knajpach. Było tu... niesamowicie pięknie. Kolorowo i żywo, a towarzystwo bawiło się o niebo lepiej od naszej ludzkiej rasy. Całkowicie tu nie pasowałam. Ja nawet na szkolnych imprezach bywałam sztywna i podtrzymywałam ściany, aby się nie zawaliły! A co dopiero tutaj?!?!
 - Kiedy będziesz miała tyle lat co ja i straszliwie nudne naczynia, to również będziesz popularna w takich okolicach - odpowiedział siadając ze mną przy pustym stoliku, gdzie stały butelki z rozmaitymi trunkami. Tak, wszyscy przychodzili tu się nawalić. 
- Życie demona jest zaskakujące. Wiele macie takich knajp? - spytałam. To doprawdy niespodziewany obrót spraw. Na religii uczono nas o aniołach i demonach, a to wszystko wokół mnie znacząco się różniło.
- Nie powinnaś tyle myśleć. Tutejsze demony uwielbiają czytać w myślach pozostałym. Z mety cię wyczują, więc przestań zastanawiać się nad takimi sprawami i... - szepnął biorąc do dłoni moją brodę, delikatnie przysuwając do siebie. Nie mogłam się oprzeć, jego spojrzenie zbyt mocno mnie przyciągało. Skąd miałam to wiedzieć? Czyli jednak tematy religijne były ich słabą stroną. Wiedziałam jak z nimi walczyć, to już duży plus.
Dedukowałam w swojej głowie, kiedy to usłyszałam roześmianego Ryu.
- Zajmij się w końcu mną - dodał, gdy kilka kobiet przysiadło się do nas. Były piękne, spore cycki wypływały im z fascynujących strojów. Były one nie do opisania. Takie piękno z nich biło. Bujne, zdrowe jak u wyszykowanych modelek włosy, błyszczały w świetle lamp. Kolory miały rozmaite, czarne, niebieskie, zielone, białe jak moje, a także tęczowe. Właśnie tak. Do nas przysiadły się trzy z nich.
- Kogo do nas przyprowadziłeś, Ryu? - spytała czarnowłosa z bujnymi lokami, które opadały na jej ciemną karnację. Na sobie miała coś w stylu kwiecistego kimona. Wyrazisty makijaż powiększał optycznie jej czerwone oczy, które przybierały również zielonkawą barwę. Umięśnione nogi błyszczały od nadmiaru kremu, a szczuplutkie dłonie powoli dobierały się do ramion czerwonowłosego demona. On jest mój! Moment, czemu to powiedziałam? Czemu Ryu tak na mnie patrzy? O nie! Wszystko usłyszał! Ja się zabiję!
- Chcesz żebyśmy były zazdrosne? - spytała kolejna, zielonowłosa kobieta z krótkimi włosami do barków. Była równie piękna jak poprzednia, ale o nieco drobniejszej sylwetce i znacznie mniej obwitym biustem. Była bardziej stworzona do roli niewinnej dziewczynki, którą zawsze trzeba ratować z opresji. Jednak jej wyzywający strój mówił co innego. Brązowa skóra okrywała jej biust i starannie nogi. Luźniejsze pasma zwisały z tyłu przypominając ogony. Na jej ciele wydawało mi się, iż widziałam stosunkowo małe łuski. Teraz zauważyłam, że byłam podobnie ubrana jak ona tylko że... nieco biedniej.
- Młoda nie wygląda na demona - syknęła z bystrym spojrzeniem niebiesko włosa piękność, która w swych ustach trzymała fajkę. Ubrana była w szkolny mundurek, a długaśne warkocze opadały na jej niesamowite uda. Gdybym miała wybierać po między tą trójką, to ta zdecydowanie by wygrała, a zwłaszcza, że przez te wystające rogi za uszu najbardziej przypominała tą mroczną istotę. Mogłam wyczuć jej przerażającą aurę, ten przerażający błysk w kocich oczach. Straszne!
- Masz dobre oko, Shayen - uśmiechnął się opierając o mnie rękę i niebezpiecznie przysunął moją osobę do siebie. Fuj! On mnie obejmował! Ohyda! - Świeżutka kobiecina z moich szeregów.
- Hm...? Dlaczego ja nie zostałam stworzona dzięki twojej pomocy? - jęknęła rozczarowanym głosem zielonowłosa, pomagając przyjaciółce w masażu mężczyzny, co za playboy!.
- Wszyscy mi to mówią - odpowiedziała dumnie. - Przestańcie, stresujecie nową. Chyba nie chcecie, aby uważała was za swoje rywalki?
- No dobrze - odparły, niechętnie siadając na swoje miejsca.
- Jak cię zwą? - spytała zielonowłosa. 
- Mnie? Jestem - zaczęłam, kiedy to Ryu zasłonił mi usta.  
- Yume, nazywa się Yume Dark - dokończył za mnie. Nie rozumiałam tego, dlaczego skłamał? Jaki miał powód? Czyżby nie chciał, aby inne demony poznały moje prawdziwe imię? Jak widać mam jeszcze więcej pytań, a ten drugi świat posiada sporo tajemnic.
- Mnie nazywać możesz Sombre - powitała mnie pewnym siebie uściskiem czarnowłosa, która przylegała bokiem do Ryu. 
- Zwę się Teqilla Minato, ale mów do mnie Tep - z szerokim uśmieszkiem, z którego wystawały ostre jak brzytwa kły, zielonowłosa chwyciła butelkę z alkoholem i jednym łykiem wypiła całą zawartość. - Uah! Jak ja uwielbiam Jabłka Śmierci! - z wypiekami na twarzy, chuchnęła, opierając się o miękkie siedzenie.
- Co to jest? - spytałam. No co? Miałam wytłumaczenie od Ryu, że byłam świeża, więc miałam prawo do licznych pytań.
- Nie wiesz? - spytała ze zdziwieniem Tep, która błyskawicznie przytwierdziła twarz niemalże do mojej. - Ryu! Czemu nie nauczyłeś jej podstawowych Ogłupiaczy demonów?
- Ogłupiaczy? - przechyliłam głowę w bok jak jakiś pies. Jakie znowu ogłupiacze? Jest w ogóle takie słowo?
- Tak! To alkohol! Ta knajpa ma wiele z nich. Dlatego przychodzę tu aż z drugiego końca miasta - założyła nogę na nogę, dumnie kiwając głową. Jak widać, trunek powoli robił swoje. Dziwiło mnie tylko towarzystwo. Kobiety zachowywały się jak normalni ludzie, a nie demony. W dodatku lubiły sporo pić.
- Dziewczęta, może pomożecie Yume poznać nowe smaki? - spytał, a raczej nakazał płci pięknej upić mnie na maksa. Ja się nie dam! Nie schleję się!
- Jak mniemam, nie ma mocnej głowy - spojrzała chciwie na czerwonowłosego, wyciągając z ust swoją fajkę. - No dobrze - poprawiła swoje niebieskie włosy, biorąc do rąk jedną z butelek. - Umilmy jej dzisiejszy wieczór, którego nigdy nie zapomni.
- A może zapomni? - z szatańskim uśmieszkiem, Sombre chwyciła mnie od tyłu, lekko łaskocząc.
- Nie! Ja nie chcę! Puszczaj mnie Sombre! - wierzgając nogami próbowałam się uwolnić, ale ta demoniczna kobieta była zbyt silna! Nie miałam z nimi szans, a ich czerwone oczy... 
- Tylko nie za łapczywie - syknęła Shayen, wlewając do ust słodki trunek. Przyznam, miał interesujący smak, taki... niecodzienny
- Tylko proszę, nie upijcie mi jej za nadto.
- Czy my kiedykolwiek coś takiego zrobiłyśmy? - spytała niewinnie Tep, wzruszając ramionami. Jej zachowanie mówiło samo za siebie. Były straszne. Czyżby upijanie innych było ich pasją? Aż tak kochały to robić? Czy sprawiało im to przyjemność? Pomocy!
- Spokojnie moja słodka idiotko. Chcą tylko, abyś wyluzowała i dobrze się bawiła - niespodziewanie usłyszałam echo Ryu w głowie i napotkałam jego delikatny uśmiech.
- Ale ja nie chcę pić.
- Jesteś taka spięta, że każdy w tej knajpie to wyczuwa.
- Dzięki za to pocieszenie. Mam wiele pytań, co do...
- Odpowiem na nie, ale jak wrócimy, a teraz... - wziął łyczek z czarnej buteleczki i zbliżył usta do moich. - Wypij to - syknął i pocałował mnie z języczkiem! Fuuuuujjjj!!! Ja się porzygam! Ten wyrazisty smak, czułam jak rozprzestrzenia się po całym ciele, a raczej duszy. Takie ciepło z niego biło. Przyjemnie.
- Ryu! Teraz to z całą pewnością będzie upita! - warknęła oburzona Sombre, która na twarzy ciągle się uśmiechała, będąc z tego jak najbardziej zadowoloną.
- Wolałem sam to zrobić i wiedzieć, kiedy otrzeźwieje, niż pozostawić to w waszych rękach - prychnął spoglądając na chwiejącą się białowłosą Yoshinę.
- Dlaczego zawsze musisz psuć dobrą zabawę? - westchnęła Shayen, wracając do palenia swojej fajki.
- Psuć? Jeszcze nigdy niczego nie zepsułem - z tajemniczym uśmieszkiem wziął w ramiona Tep, mieszając ją po między nogami. - Ja tylko urozmaicam waż życie - dodał słysząc jak rozbawiona kobieta piszczy, udając szarpaninę w celu ucieczki.
- Ryu, ty niegrzeczny demonie - pstryknęła go w nos zaczynając szarady, kiedy to Yoshina wstała i wchodząc na stolik, zaczęła tańczyć. Nikt tego się nie spodziewał. Był to wyłącznie dowód, co alkohol robił nie tylko z ciałem, a także z duszą. Białowłosa wyginając swoje ciało, zaczynała zwracać na siebie coraz większe zainteresowanie. Demony klaskały, bujając się z rytmem muzyki, a niektóre z nich również powskakiwały na stoliki, wymachując biodrami. Sombre nie chcąc być gorszą, dołączyła się do wygibasów tak zwanej Yume i obściskując się, zaczęły egzotyczny taniec.
- Ciekawą duszyczkę sobie przywłaszczyłeś - Shayen przysunęła się do Ryu, który obściskiwał się z Tep.
- Wiem.
- Dziwi mnie jednak, że nie odczuwam od niej demonicznej aury.
- Dziewczyna ciągle nie może się oswoić z nowym "Ja".
- Rozumiem, a co z twoim nowym naczyniem? Opowiadałeś mi o jej irytujących pragnieniach.
- Hm... znudziła mi się.
- Nie wieżę. Uparcie o nią wojowałeś z innymi demonami, zanim się jej ukazałeś. Wygrałeś nawet ze mną.
- Nie było łatwo - roześmiany zapił coraz to groźniejszą rozmowę trunkiem. - Ale po tylu laty doszedłem do pewnego wniosku, że nie będzie tak łatwo nią zawładnąć.
- I tylko dlatego postanowiłeś zniweczyć szansę na zostanie szatanem?
- Nigdy z tego nie zrezygnowałem.
- Więc przyznajesz się, że tamta dziewczyna nie była wystarczająco interesującą? Czyli mogę sobie ją wziąć?
- Nie. Ona jest tylko moja - z krwiożerczym spojrzeniem zaczął wpatrywać się w kobietę. Wydawało się, iż są przyjaciółmi, ale tak naprawdę jeśli chodziło o zdobycie naczynia, nawet w świecie demonów nie było przyjaciół. Nigdy ich nie było. Każdy fałszywiec myślał wyłącznie o swojej pozycji i jak najwygodniejszego istnienia.Tu chodziło wyłącznie o przetrwanie.
- Przestańcie - wyjęczała Tep, masując czerwonowłosemu nogi. - Lepiej zajmijmy się przyjemnościami na dzisiejszą noc.
- Pora na nas - zmarszczył brwi czując zagrożenie. Wiedział, że jeżeli dłużej pozostaną, to wydarzy się coś nieprzyjemnego. Shayen była za blisko poznania prawdy o Yoshinie, która całowała się w tańcu z Sombre. Wyczuwał podniecenie demonów, które w każdej chwili mogły rzucić się na siebie. Nie chciał podejmować niepotrzebnego ryzyka. Wolał się wycofać i w spokoju odpocząć, obserwując jak ta mała zołza smacznie odsypia kaca.
- Siup - powiedział biorąc zaskoczoną Yume w ręce i nie zwracając uwagi na namowy pozostałych, wyszedł nie mogąc znaleźć ciała dziewczyny. Nie był tego świadom, nie wiedział że jego demoni charakter zaczynał powoli troszczyć się o blondynkę. Zagłuszał to swoim celem, zrzucał to na dbanie o ciało, a nie duszę. W końcu była mu niezbędna aby zasiąść na tonie szatana.
Mężczyzna w garniturze pojawił się w smudze czarnego dymu w środku szpitalnego pomieszczenia, gdzie spoczywało ciało Yoshiny. Położył dusze, którą wchłonęło ciało i czekając aż przyrządy zaczną działać, usiadł, spoglądając na inne dusze przebywające w pokoju. Byli tu niemalże wszyscy z domu. Słońce, Umysł, młode rodzeństwo, a także Ina, która była najbardziej podobna do Yoshiny. Pojawiała się tylko wówczas, kiedy dziewczyna tego potrzebowała.
- Coś ty jej zrobił? - rozległ się wściekły głos tajemniczego ducha, którego Yoshina nigdy nie mogła dostrzec, był to właśnie Len.
- Nic takiego - odparł zuchwale.
- Ona jest piana!
- Spokojnie Len - zaczęła go uspokajać granatowowłosa Ina, która swe piękne, długie włosy związane miała w kuca. - Ważne, że nic jej nie jest.
- Jeżeli tkniesz ją po raz kolejny, to...
- No co? Nic mi nie zrobisz. - syknął zwycięsko, obserwując jak chłopak znika za ścianą. - No cóż. Wracam się zabawić z napaloną Tep. Dajcie znać jeżeli będziecie chciały dołączyć - mrugnął okiem do dusz i równie szybko spłonął w ciemnym dymie.

- Moja głowa... - wyszeptała czując jakby ktoś przez całą noc znęcał się nad nią. Przetarła zmęczone oczy czując coś niewygodnego na dłoni, był to wenflon. Znów została przywieziona z powodu tak zwanej "Śmierci klinicznej". Co gorsza niczego nie pamiętała po tym jak Ryu pocałował ją, wlewając do ust jakiś rodzaj mocnego alkoholu. Była na siebie z tego powodu wściekła, ale szybko jej przeszło, gdy zobaczyła wokół siebie uśmiechnięte twarze przyjacielskich dusz.