Rozdział 4

Pewnie wielu z was ciekawi życie demona. Macie szansę je poznać, gdyż dostałem od tej małej jędzy zadanie do wykonania. Nie należy do najłatwiejszych. 
Nic z mojej strony nie jest łatwe. Jej zachcianki, myśli bombardujące moje ciało i przede wszystkim marzenia, które mam obowiązek spełnić. Tego właśnie pragnąłem nawiązując z nią kontrakt. Chciałem interesującego życia, które ona może mi dać. 

Czym jest demon?

Istotą jak każda inna. Żyje, myśli, czuje, oddycha, ale nie śpi, nie je, nie musi wykonywać fizycznych czynności bez których człowiek mógłby zginąć. Można nas ująć za skupiska mgieł, w których znajdują się same negatywne uczucia. My się nimi karmimy. 

Nie opętujemy zwierząt, one nie posiadają emocji, dla nich wszystkich, to jedynie instynkt. Nie czerpią satysfakcji z zabijania, krzywdzenia, czy wpatrywania się w czyjąś powolną śmierć. Rośliny, to inna sprawa, są... nieustannie nudne. Odżywiają się, kwitną i rozsiewają nasiona by móc potem zwiędnąć. Straszliwa monotonność, która zabiła by z nudów każdego z demonów. 

Człowiek, człowiek, to całkiem inna historia. Nie wiem dlaczego, ale każdy z demonów czuje do niego popęd. Jest niczym podekscytowanie dziecka, które dostało ulubioną zabawkę swoich marzeń. Nasze zmysły szaleją, kiedy napotykamy wartościowego człowieka. Dla każdego z nas ta istota jest równie ważna. Słaby demon, nie będzie mógł wybrać słabszego człowieka. Mogłoby to się zakończyć śmiercią naczynia. Tak, ludzkie ciała są dla nas naczyniami. Dzięki nim możemy przebywać na tym świecie. Demon, taki jak ja, poszukuje najlepiej człowieka silniejszego od siebie samego lub równego sobie, aby więź kontraktu nie została zerwana. 

A wiecie, co jest w tym najzabawniejszego? Ludzie nie godni naszego czasu, słabsi nawet od najsłabszego z demonów, myślą, że są wstanie nas zabić. Co za brednie. To niewykonalne. Jesteśmy nieśmiertelni. Zginiemy tylko, gdy ciemność w ludzkich sercach zagaśnie, a to jest niemożliwe na dzień dzisiejszy. Zbrodnie, których się dopuszcza każdy z nich, są doskonałym na to dowodem. Spójrzmy na to z innej strony. Czy wy, spotykając demona, który zainteresowany waszą osobą, zaproponowałby wam wszystko, czego zapragniecie, odrzucilibyście taką okazję? Powiedzielibyście "Nie"? Nawet jeżeli przybrałby wygląd osoby, która jest dla was najważniejszą, którą kochacie bezgranicznie? Nie sądzę. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z sprzeciwiającym się człowiekiem, a spotykałem nawet księży. Ci, w prawdzie mocno oporni, zawsze dawali w końcu za wygraną. Bowiem... nikt nie oprze się pokusie w zdobyciu władzy.

Hm... czegoż możecie być jeszcze ciekawi? Skąd pochodzimy? Jak się rodzimy? Ta, to odpowiednie pytania na ten moment.
Rodzimy się niby w niezwykły sposób. Pomyślcie sobie, że umiera wam ktoś bliski. Zrozpaczeni postanawiacie się zabić. Stoicie na dwudziestym piętrze spoglądając w dół, na przedmiot waszego kończącego się przeznaczenia. Jesteście tego pewni. Skaczecie. Emocje szarpią waszym całym ciałem. Przyjemne wspomnienia nie mają teraz miejsca, bo za krótką chwilę, za ułamek sekundy umrzecie. Zapłakani odczuwacie same smutki, najgorsze wspomnienia i uczucia z nimi związane. A gdybyście się zawahali? Gdybyście w ostatnim ułamku zapragnęli dalej żyć? Wasza dusza nie zaznałaby spokoju, będzie zbłąkana, a wy sami, popełniliście przecież samobójstwo. Nikt was nie wesprze, nie zechce. Ciało, rozwalone na chodniku, została tylko mokra plama. Teraz, dusza zaczyna powoli istnieć. Z samymi okropnymi emocjami i wspomnieniami, zagubiona, opętana przez ten mrok serca samobójcy, przemienia się w demona. Właśnie tak, jesteśmy mgłą mrocznych sekretów ludzkości. Póki ktoś będzie zagubiony, póki popełni samobójstwo, lub umrze w samotności, w ten my się naradzamy. Ciekawi przeciwnymi uczuciami, pragniemy być z innym człowiekiem, bo sami kiedyś nim byliśmy. Może nieświadomie poszukujemy szczęścia w ich życiu?
 Kto to wie?

Życie demona jest pełne tajemnic i niespodzianek, a zwłaszcza moje. Tak, ta mała blondynka jest po prostu nie do przewidzenia. W jednej chwili oburzona i poważna, momentalnie zachowująca się jak dziecko. Może to z powodu dzieciństwa? Miała je przecież bardzo dobre, nad wyraz dobre. Może to jest problemem? W końcu teraz z powodu kontraktu zagłębia się w ciemności. Jeżeli zostanę do końca, to odrodzi się jako demon. To byłoby bardzo interesujące i to... jest częścią kontraktu. Jest on walką na śmierć i życie człowieka z demonem. 

- Długo będziesz tu tak siedzieć? - warknęła na mnie. Przez te rozczulanie całkowicie zapomniałem o moim zadaniu. Jak te myśli szybko płyną. Z jednego do drugiego.
- Przecież lubisz moje towarzystwo - prychnąłem obserwując z łóżka jak stara się nauczyć nowych słówek z niemieckiego. Kiepsko przychodziło jej przyswajanie wiedzy. Lepiej było jej uczyć się z Umysłem, lecz bez powtarzania materiałów, szybko wszystko zapominała.
- Skąd ten wymysł? - zerknęła na mnie z oburzeniem zza ramienia. Mogła udawać, ale w głębi duszy cieszyła się z jakiego kol wiek towarzystwa. - Idź już lepiej po tego smoka - dodała. Właśnie tak. To było jej marzenie. Jedno z ważniejszych. Ono było częścią powodu utworzenia kontraktu. Wiedziałem jak spełnić jej wszystkie marzenia, mógłbym to zrobić w przeciągu trzech lat, ale mi się nigdzie nie spieszy. Zbyt dobrze się tutaj bawię. Zbyt miło jest ją irytować, i zbyt przyjemnie jest wypełniać jej przerażające pragnienia. Pozatym z każdym miesiącem przybywa coraz więcej marzeń i zachcianek, niektóre nawet bardzo zabawne, jak spotkanie Ofry. Taaa, to mogłoby być ciekawe.

Zadanie nie należało do najłatwiejszych, chyba już coś o tym wspominałem. Musiałem wyruszyć do krainy magicznych stworzeń, a podróż tam jest bardzo wyczerpująca. O siebie się nie martwię, alez skąd. Energię czerpię z duszy Yoshiny i to ona słabnie za każdym razem, gdy chce używać mojej mocy, lub ja mam zamiar spełnić jej życzenie. No cóż, coś za coś. 

Przemieściłem się między wymiarami lądując w magicznym świecie. Ożywione drzewa bawiły się z rozmaitymi zwierzętami, które przypominały domowe zwierzęta ze świata blondynki. Hm, co by powiedziała na ognistego kota?
Podszedłem do stworzonka, głaszcząc jego grzbiet. Milutki potworek, całkowicie w moim guście. Ale skupmy się na moim zadaniu, sprowadzeniu smoka do Yoshiny. Rozglądnąłem się po okolicy i ani śladu latającej poczwary. W tych czasach znalezienie smoka było znacznie trudniejsze. Tysiąc lat temu potykałem się o te bestyjki, a teraz, cisza. Po świecie wędrowało jeszcze wiele innych demonów, które szukały pupilków swoich naczyń. To dość częste marzenie ze strony ludzi. Teraz znacie odpowiedź i przyczynę powstania fantastyki. Powinniście być nam wdzięczni. 
- Gdzie te cholerne smoki? - syknąłem czując narastającą irytację. Doprawdy, gdzie one mogły przebywać?
- Ryu? Czy ja dobrze widzę? Sto lat się nie widzieliśmy! - niespodziewanie przede mną pojawił się mały chłopczyk z blizną na czole. Gdyby nie jego demoniczna aura, nie miałbym pojęcia, kot to był.
- Pewnie, Ais. Znowu zmieniłeś naczynie?
- Ach, bo widzisz. Znudził mi się tamten staruch. Nawet go nie zamieniałem w demona. Sam trzy tygodnie później popełnił samobójstwo. Teraz zabawiam się z jego wnusią. Mała rozbójnica.
- Nie wątpię.
- A ty co? Znalazłeś kandydata na kolejnego demona, czy kandydatkę?
- A nie widać?
- No, raz miałeś geja, więc wiesz...
- Kandydatkę. Wiesz może, gdzie znaleźć smoki?
- Ach te bydlaki? Chowają się w Krwawym Lesie. Żyją w licznych gromadach. Skubańce zaczęły się nam sprzeciwiać kilka lat temu. Nie tak łatwo teraz zdobyć ich jaja. Trzeba być cholernie dobrym.
- Nie widzę problemu. Jestem cholernie dobrym demonem.
- W to nie wątpię. Może pójść z tobą? Nic nie mam do roboty, a moja chce wróżkę z tamtych okolic.
- Wróżkę? Co to za wróżka żyjąca w Krwawym Lesie?
- Mówiłem, że z niej niezłe ziółko - rozbawiony wzruszył ramionami i weszliśmy do ciemnego lasu. Czułem się tam jak w raju. Ciemne zakamarki gościły przerażające dziwadła, takie jak lubiłem. Mógłbym zostać tutaj przez kilka dni, lecz ta upierdliwa Yoshina dałaby mi popalić. Tak, nie zna umiaru w dręczeniu mnie, ale to miłe. Mimo, że jestem demonem, to się o mnie nieświadomie troszczy, hehe. Ci ludzie doprawdy są zabawni.

Demony przechodziły niezliczone kilometry w poszukiwaniu gniazda smoków, ale ciągle gubili ich trop, gdy tylko ich podróż rozpoczynała się od latania. Wtedy ich zapach był bardziej rozciągnięty po okolicy, co powodowało trudniejsze namierzenie źródła. Wychodziło na to, że nawet demony nie są potężnymi stworzeniami, mają swoje ograniczenia.
Gwałtownie Ryu przystanął nakazując dłonią zrobić to samo koledze. Usłyszał smoka, dostrzegał go swym wyśmienitym spojrzeniem sokoła, ale nie mógł tak po prostu go zaatakować, musiał skorzystać z zaskoczenia. Smoki, one były tak potężne jak demony, jeśli chodziło o siłę fizyczną.
- Smok lodu - stwierdził Ais lekko się garbiąc w zaroślach.
- Bardzo rzadki gatunek - szepnął rozchylając palce u dłoni, z pomiędzy których wyrosły ostre ostrza. - Załatwimy to jednym, ogłuszającym ciosem - spojrzał na chłopca. - Zobaczmy, czy nadal jesteś w formie - prychnął wyskakując z krzaków. Był tak szybki, iż nie można było go dostrzec, wyłącznie smugi ciemnego dymu ulatniające się z jego ciała ukazywały ścieżki, które sobie torował. Odbijając się od ziemi, unikał groźnie wirującego ogona bestii. Wskoczył na jej grzbiet, a smok wydał z siebie głośny ryk, czując jak Ais wbija swoje szpony w łapę. Ryu korzystając z wygodnej sytuacji wbił ostrza w szyję gadziny i zeskakując został w trafiony ogonem wraz z towarzyszem od walki.
- Cholera - syknął przebijając się przez kilka drzew, zanim upadł spokojnie na ziemię.- Ais, gdzie jesteś?
- Tutaj! - pomachał ręką aby demon mógł go dostrzec. - I jak? Udało się? - spytał, a Yukira przyglądając się płonącemu stworzeniu, potaknął.
- Mamy smoka -  z delikatnym uśmiechem otrzepał swój garnitur podchodząc z chłopakiem do popiołu, w którym znajdowało się smocze jajo.
- Wybornie! Oby była z niego zadowolona, smok pierwsza klasa - wskazał kciuk do góry, szczerząc zęby.
- Tak. Lepiej już wracam. Nie chcę wysłuchiwać jej pretensji, że tak długo mnie nie było.
- Przejmujesz się jej zachowaniem?
- Nie, chcę ją osobiście zdenerwować - z bazyliszkowatym spojrzeniem zniknął w czarnych płomieniach.

Zadowolony odszukałem aurę Yoshiny, która kąpała się w wannie. Z złowieszczym uśmieszkiem pojawiłem się w środku, nie mogąc nacieszyć się jej miną. Co za słodka idiotka.
- Przyniosłem smoka - pstryknąłem palcami, a białe jajo wielkości piłki do kosza wylądowało w jej ramionach. - Zadowolona? Musiałem dzielić się przyjemnością złapania go z innym demonem. 
- A co mnie to Masz natychmiast stąd wyjść! Jestem w kąpieli!
- Mówisz tak, jakbym nigdy nie widział cię nagiej.
- Hę?!?!?! - w tym momencie jej mina zwyczajnie mnie rozbawiła, aż wybuchnąłem śmiechem na jej widok. Nie będąc wstanie nic więcej zrobić, objawiłem się w jej pokoju, jeszcze raz spoglądając na dekorację. Nie pamiętałem, kiedy ostatnio coś tu zmieniała, minęło kilka lat, gdy przestawiała nawet najmniejsze przedmioty, jak te pamiątki z innych krajów. Tak jakby nie chciała powracając do wspomnień, patrząc na nie i dotykając. Ja naprawdę nie jestem wstanie pojąc tej dziewczyny. Każdego, dosłownie każde naczynie przejrzewałem na wylot po kilku godzinach, a z nią... męczę się tyle lat. Czy pomęczę się jeszcze dłużej? Khe, to się zobaczy, ale nieuniknione musi w końcu nadejść.

3 komentarze:

  1. Hmmm.
    Kolejne zacne opowiadanie...
    W moim guście bo coś fantastycznego się wkradło.; p
    Emm..
    Przypomina mi trochę Kuroshitsuji.. .
    Mam nadzieje że będziesz dalej pisać. ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacne opowiadanie Milordzie *o*


    Isanami

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł z opowiadaniem od strony Ryu... można było w końcu dowiedzieć się, co siedzi w jego głowie :D

    OdpowiedzUsuń